sobota, 7 lutego 2015

Jesienna miłość - Nicholas Sparks







               Gatunek: obyczajowa, dramat
               I wydanie: 1999
               Ilość stron: 208
               Wydawnictwo: Albatros
               Ekranizacja: tak 
             (tytuł zmieniony - Szkoła uczuć)





 
Kiedyś wydawało mi się, że mam stalowe nerwy, trudno mnie wzruszyć, mam skamieniałe uczucia. Nie wiem czemu taki durny pomysł przyszedł mi na myśl, ale chyba rzeczywiście dawniej mniej się rozczulałam, albo po prostu nie trafiałam na te pozycje, co trzeba, bo wiecie uwielbiam się katować, taki uczuciowy masochizm.
Czasem zastanawiam się, czy nie jestem jak te całe, legendarne wampiry, które swoje emocje przeżywają o wiele mocniej niż normalni ludzie<joke>, ale prawda jest taka, że wzruszam się łatwiej niż moi najbliżsi znajomi, to ja szukałam chusteczek w ciemnicy kina podczas oglądania "Gwiazd naszych wina" i to mi za każdym razem spływają łzy po policzku, gdy umiera jakiś przystojny aktor. Wzruszam się może i łatwo, ale nie za każdym razem płaczę. Tym razem było inaczej, mocniej, głębiej i w gruncie rzeczy piękniej, może to przez bliskość sytuacji, ale "Jesienna miłość" to książka, która jako jedna z niewielu, a zaledwie dwóch, "pochłonęła" litry moich łez.

"Najpierw będziecie się uśmiechać, potem zapłaczecie... nie skarżcie się później, że was nie ostrzegałem."

Poznajemy starszego pana, który pragnie opowiedzieć nam swoją historię, nie będzie ona długa, ale za to pełna emocji, takich najprawdziwszych.
Landon Carter to chłopak, który nie jest przykładnym nastolatkiem. Szaleje jak większość młodych ludzi w jego wieku, ale nie robi nic, co jakoś szczególnie mogłoby być uznane za niewybaczalne. Zaraz przed balem maturalnym zostaje porzucony przez ówczesną dziewczynę, zostaje na lodzie i żeby w jakiś sposób uratować swój honor/dumę, czy co tam jeszcze gra pierwsze skrzypce u mężczyzn, zaprasza jedyną dziewczynę jaka mu pozostała, Jamie, córkę pastora, dziewczynę, która nie rozstaje się z Biblią i niewidzialną kartką przypiętą do pleców z określeniem, dziwna.
Ich znajomość rozwija się pomalutku, Landon czasem zachowuje się po prostu jak dupek, ale w końcu zaczyna dorośleć, dostrzega błędy i uczy się. Staje się prawdziwym mężczyzną, ale ten sukces dość dobitnie przyćmi druzgocące zdarzenie, wiadomość, która odciśnie piętno na całym jego życiu. Jak sobie z nią poradzi? Czy w ogóle sobie poradzi? I co to będzie za wiadomość? Zachęcam do przeczytania, ale wcześniej poznajcie moje wrażenia.

"Na jej twarzy igrał lekki uśmiech.
- Chętnie z tobą pójdę – oświadczyła – ale pod jednym warunkiem...
Zacisnąłem zęby, mając nadzieję, że to nie będzie coś zbyt strasznego.
- Tak?
- Musisz obiecać, że się we mnie nie zakochasz.
Zrozumiałem, że żartuje, bo się roześmiała, nie mogłem jednak powstrzymać westchnienia ulgi. Czasami Jamie miała zaskakujące poczucie humoru. Uśmiechnąłem się i dałem jej słowo."

Mam sentyment do Sparksa, część z Was pewnie czytało posta z postanowieniami noworocznymi, w którym wzięłam sobie za cel, poznanie wszystkich książek tego autora. Obiecałam, to i słowa dotrzymam, oczywiście z największą przyjemnością. Sparks ma to do siebie, że niemal zawsze(przynajmniej w pozycjach, które czytałam), pisze o miłości, ale nie takiej lukrowanej, a słodko-gorzkiej, trudnej, pełnej bólu, ale jednocześnie pięknej i niewiarygodnie szczęśliwej. Jego książki są ekranizowane, to samo w sobie świadczy już o sukcesie autora, ale największym jego dowodem są słowa, które zawarł na papierze, w 18 pozycjach, które jeżeli tylko mamy chęci, możemy poznać.
On potrafi nas zaskoczyć, wywołać uśmiech na twarzy czytelnika, sprawić, że nagle wybuchniemy śmiechem, niczym chory na umyśle lokator psychiatryka, zaraz potem wprowadzi nas w melancholię, dorzuci trochę nostalgii, naprowadzając na jakieś detale, które nawiążą do naszego życia, bo te książki są bardzo uniwersalne. Na koniec, żeby ostatecznie przetestować nasze serducha, czy aby na pewno są one gotowe zmierzyć się z niesprawiedliwościami tego świata, zada cios i popłynie łza, najpierw jedna, później stwierdzicie, że paczka chusteczek, to za mało<idę po rolkę papieru>.
Nie była to idealna książka i nawet ja przez te swoje różowe okulary z wielkim napisem Nicholas Sparks, dostrzegłam wady, o których muszę wspomnieć, bo piszę przede wszystkim dla Was. Po pierwsze, trochę przerysowana postać Jamie, była chyba zbyt dziwna, zbyt dobra, zbyt bogobojna. Jednakże nie denerwowało mnie to jakoś szczególnie, po protu takie odniosłam wrażenie. Niektóre dialogi też trochę odfrunęły od rzeczywistości, ale poza tym książka była dla mnie idealna. Myślę, że bez wyrzutów sumienia, mogę zaliczyć ją do swojej gromady perełek i zrobię to bez jakichkolwiek obaw, że reszta obrażona, odwróci się do mnie tylną okładką.

"- Już pierwszego dnia zajęć u panny Garber wiedziałaś, że zagram w tej sztuce, prawda? Wtedy, gdy spojrzałaś na mnie i uśmiechnęłaś się?
Jamie pokiwała głową.
- Tak.
- A kiedy zaprosiłem cię na bal, kazałaś mi przyrzec, że się w tobie nie zakocham, ale wiedziałaś, że i tak mnie to czeka?
W jej oczach pojawił się figlarny błysk.
- Tak.
- Skąd wiedziałaś?
Wzruszyła ramionami, nie odpowiadając i przez kilka chwil siedzieliśmy razem, obserwując siekący o szyby deszcz.
- A o czym, twoim zdaniem, myślałam, kiedy oświadczyłam, że się za ciebie modlę? – powiedziała w końcu."

Powieść o miłości między młodymi ludźmi, o dorastaniu, o wierze w Boga, o zaufaniu, o chorobie, o sile przetrwania, o sprawiedliwości i niesprawiedliwości, o tym co w życiu ważne. Polecam każdemu, bo to piękna książka, ona w pewien sposób uczy, jeśli tylko mamy odwagę się na nią otworzyć. Za to właśnie uwielbiam Sparksa.
Nie zrobię niestety porównania z filmem, oglądałam go jeszcze w gimnazjum, czyli lata temu, pamiętam jedynie zarys fabuły i wiem, że różnił się znacznie od książki, ale nic więcej na ten temat nie jestem w stanie powiedzieć. Muszę odświeżyć swoją pamięć. Wam polecam zajrzeć do książki i przygotować paczkę chusteczek lub rolkę papieru, najlepiej ten od Velveta, bo jak mówi reklama, on nigdy się nie kończy. ;-)

Moja ocena:
9/10
 Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
+1,5cm = 4,5/161
2. Najpierw książka, potem film

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każde pozostawione słówko :D