poniedziałek, 26 października 2015

Dom na plaży - Sarah Jio





Gatunek: obyczajowa, dramat
Wydawnictwo:Między Słowami
Ekranizacja: nie







Przyznacie, że czasem zdarzają się dziwne zbiegi okoliczności, ale niektórzy z nas wierzą, że każde nasze działanie prowadzi do celu. Przeznaczenia. Hasło, które wywołuje ironiczne uśmiechy, rozmarzone spojrzenia, ekscytację i zainteresowanie. Część z nas się tego wypiera, inni ukrycie mu ufają, a zdecydowana większość nawet nie wie, że w nie wierzy. Bo kto choć raz, w duchu nie pocieszył się słowami "widocznie tak miało być", niech pierwszy rzuci kamień. Tak na prawdę, wielu chciałoby w to wierzyć, to takie pocieszające, że nie tylko my ponosimy odpowiedzialność za nasze czyny. To jest jak obietnica, że kiedyś będzie lepiej, że jeszcze dostaniemy to, na co zasługujemy. Każdy z nas ma pewnie inne zdanie na ten temat, tą kwestię dzisiaj zostawię, ale za to poproszę Was, żebyście na krótki moment uwierzyli. Wyobraźcie sobie, że jest coś takiego jak przeznaczenie i odgrywa istotną rolę w naszym życiu. A teraz, zamknijcie oczy. Podajcie mi rękę. Zaprowadzę Was w niesamowite miejsce, a tej wycieczki nie zapomnicie do końca życia.

Anne, młoda pielęgniarka była zaręczona. Jednak w jej życiu czegoś brakowało, choć wydawać by się mogło, że miała wszystko. Bogaty, przystojny narzeczony, rodzice, którzy zapewnili jej wszystko, pewna przyszłość, miłość, przyjaźń. Rzec jednak trzeba, że życie dziewczyny toczy się podczas wojny. Pod wpływem przyjaciółki rusza na front, by nieść pomoc rannym żołnierzom. To właśnie na pięknej wyspie Bora-Bora, gdzie świat wydaje się niemal rajem, poczuje co znaczy cierpienie. Stanie przed trudnymi wyborami, odkryje czego jej brakowało w tym pięknym, dostatnim życiu.

Miłość, strach, zagrożenie, kłamstwa, zbrodnia, zdrada. Ta książka jest niesamowicie przyjemna i pewnie zastanawiacie się jak po tych strasznych słowach mogę użyć takiego słowa, ale ta książka na prawdę taka jest. Główna bohaterka staje się nam niemal przyjaciółką. Zabiera nas, na wyspę, w walizce, jako dodatkowy bagaż i jako obserwatorzy przeżywamy z nią tą niesamowitą historię, pełną emocji i wrażeń.

Nie mogłam się oderwać, przeczytałam ją w zaledwie dwa dni i choć nie do końca mogę uwierzyć, że przeznaczenie może mieć aż taką moc, to przy tej książce chciałam. Bo ta historia była urzekająca i popatrzmy na nią tylko przez palce, a damy się oczarować. Choć skończyłam czytać ją wczoraj, wciąż myślami jestem na Bora-Bora przy krzewie hibiskusa w opuszczonym, drewnianym domku, gdzie Anne z pewnym żołnierzem przeżyli najbardziej kulminacyjne dni swojego życia.

"Niektóre historie mają pozostać niedopowiedziane"

Wyzwania:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu + 2,2cm = 62,2/161
- Przeczytam minimum 52 książki w 2015r. - 25/52

niedziela, 18 października 2015

Na ratunek - Nicholas Sparks

Witam Was ponownie!

Mój powrót zapowiedziałam na kilka miesięcy temu, no cóż, życie potrafi się komplikować. Hasło przewodnie moich wakacji, to brak czasu, ale to chyba lepiej jak coś się dzieje. Mam nadzieję, że do mnie wrócicie i razem będziemy tworzyć tego bloga, ja dodając posty, a Wy, wyrażając swoją opinię. Mam też kilka pomysłów na powiększenie Waszej roli, ale o tym wkrótce. Szykuję też posta, w którym opowiem o swoich wakacjach i obiecuję dużo zdjęć. Wybaczcie tak długą nieobecność, ale tęsknię za pisaniem, mam już to chyba we krwi. Działamy dalej? :D



                                                                     ---------------------------------------------------------


 




Gatunek: obyczajowa, dramat
 Wydawnictwo: Akurat
 Ekranizacja: nie






"Ludzie przychodzą i odchodzą… pojawiają się i znikają z twojego życia prawie tak jak bohaterowie ulubionej książki. Kiedy ją w końcu zamykasz, postaci opowiedziały swoją historię i zaczynasz czytać nową książkę z całkiem nowymi bohaterami i ich perypetiami. I po jakimś czasie koncentrujesz się na nich, a nie na tych z przeszłości."

Kolejny raz w powieści Sparksa pojawia się motyw nieuleczalnej choroby. Tym razem takiej, którą ciężko zdiagnozować. Synek Denise Holton nie potrafi mówić. Samotna matka musi radzić sobie z wieloma przeciwnościami losu, któregoś dnia ulegają wypadkowi, malec gubi się w lesie. Na ratunek rusza strażak, który odegra dość znaczącą rolę w życiu tej dwójki, ale niestety w życiu nie ma happy endów, tak też tutaj, fabuła dopiero weźmie rozbieg, nie dając żadnych kart ulgowych.

Sparks ma w sobie coś, co przyciąga mnie do jego książek, wystarczy, że zobaczę to nazwisko na okładce. Nie bez powodu też, wyznaczyłam sobie cel, żeby w tym roku przeczytać wszystkie jego powieści. <idzie marnie :O>
Każda z pozycji, którą przeczytałam zawiera jakieś przesłanie, prawdę życiową, której każdy powinien być świadomy. Są piękne i napełniają nas nadzieją, na lepsze jutro, na to, że może życie nie jest tak do bani jak wydaje się nam w pochmurne, jesienne wieczory.
"Na ratunek" to nie książka, którą poleciłabym wymagającemu czytelnikowi, który oczekuje czegoś z górnej półki, bo Sparks nie celuje do prawdziwych koneserów literatury, ale do zwykłego czytelnika, który pragnie odprężyć się przy powieści, ale i wymaga, by po prostu nie zmarnować czasu.

Polecam!

Wyzwania:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu + 2,2cm = 60/161
- Przeczytam minimum 52 książki w 2015r. - 24/52
- Przeczytam wszystkie książki jednego wybranego autora - Nicholas Sparks - 8,5/18