wtorek, 29 grudnia 2015

Mało czasu - dużo książek

Grudzień to miesiąc, który kojarzy się nam z dużą ilością wolnych dni, jednak nie pokrywa się to z wolnym czasem, który moglibyśmy zarezerwować tylko i wyłącznie dla siebie. To czas, kiedy musimy zadbać o prezenty, upiec pierniczki, wymyć okna i zdjąć pajęczyny w miejscach, o których zapomnieliśmy. To miesiąc, w którym rodzina przypomina sobie o wzajemnych relacjach i zjeżdża się by spędzić ze sobą wspólne chwile. Te cztery ostatnie tygodnie w roku, to jedne z najbardziej magicznych, aż dziwne że pod wpływem historii o narodzinach Jezusa ludzie potrafili zbudować tak piękne tradycje. Mimo że często myślimy o rzeczach mniej ważnych, denerwujemy się zamieszaniem związanym ze świętami, ale w gruncie rzeczy, większość z nas choć raz poczuło to ciepło Bożego Narodzenia.
 Mimo, że już po świętach to mam nadzieję, że spędziliście je tak jak tego oczekiwaliście. Radośnie i z miłością. Mam nadzieję, że znaleźliście też czas dla naszego wspólnego hobby - czytania. Chociaż czasu nie było za wiele, to mam dla Was kilka książek, które udało mi się przeczytać :D






"Lisia dolina" to książka, którą chciałam przeczytać od dawna, dreszczyk emocji, który wyczułam już w opisie, przyciągał mnie jak magnes. Nie myliłam się, książka nie nudzi, z każdą stroną rozbudza ciekawość. Morderstwo, niesamowicie okrutne, które było kwestią "przypadku", stawia sprawę w dosyć niespotykanym świetle. To my mamy zdecydować, jak patrzeć na morderce. Trudna książka, ale warta przeczytania. Nie pożałujecie :)









Fragmenty tego reportaża były moją inspiracją do pracy maturalnej. Dwa lata później nareszcie się zmobilizowałam i zamówiłam książkę. Niesamowicie prawdziwe i rzetelne sprawozdania ze zdarzeń, które wydarzyły się na prawdę. Za każdym razem autor pozostawia nam "przestrzeń", abyśmy mogli się zastanowić i sami ocenić sytuacje. Czasem ciężko jest przebrnąć przez słowa, które są odzwierciedleniem ciężkiej rzeczywistości, czasem jest trudno popatrzeć na coś obiektywnie, czasem możemy tylko się zastanawiać, czy aby na pewno nie postąpilibyśmy tak samo.
Warto przeczytać, warto spojrzeć na rzeczy, które oceniamy z innego punktu widzenia.







Szczerze mówiąc po tej pozycji oczekiwałam czegoś innego. Spodziewałam się wojny, nieszczęśliwej miłości. Dostałam coś innego przez co na początku ciężko było mi przebrnąć. Nie żałuję, a wręcz dziękuję sobie w duchu, że dałam rady, bo ta pozycja jest bardzo wartościowa.
Książka wprawiła mnie niejednokrotnie w stan zdumienia, przeraziła i otwarła jeszcze bardziej oczy na okrucieństwo wojny. Co dzieje się z ludźmi, gdy już z pozoru wszystko się ułożyło? Kiedy wojna się kończy, czy wracają do tego co było przed jej rozpoczęciem? Co z bliznami, które zostały ukryte głęboko w naszej psychice?
Ta pozycja ukazuje jak ciężko jest wrócić. Jak widok śmierci niszczy człowieka. Jak cierpią kobiety i dzieci, które mimo że nie biorą aktywnego udziału w wojnie, są zaangażowane w nią na równym poziomie.
Piękna książka, ciężka w odbiorze, ale bardzo bardzo polecam.





Na sam koniec pozostawiłam sobie istną perełkę wśród książek, do których nigdy nie wrócę. Gdybym tylko mogła, przyznałabym jej Nagrodę Literackiej Dyni
Co dziwne, pierwsza cześć na prawdę mi się spodobała. Przymknęłam oko na ten banalny i jak często powielany, trójkąt miłosny, banalność, która pojawiała się chwilami, ale w rzeczy samej książka była wciągająca, ciekawa i bohaterowie... Chase, którego uwielbiałam. 
Co w takim razie stało się z druga częścią? Sama nie potrafię sobie tego do końca wyjaśnić. 
Pani McAdams wbiła mi nóż w plecy, kiedy tak po prostu jednym incydentem zmieniła losy bohaterów. Gdyby tego było mało, jakże męscy bohaterowie książki, zamienili się w ciepłe kluchy, misiaczków, których chce się tylko przytulać, którzy uchyliliby swojej ukochanej nieba, mimo że ta jak piłka do ping ponga lądowała w łóżku raz jednego, raz drugiego. 
W każdym razie nie zapominajmy o tym, że ona była wspaniała, niesamowicie piękna, mądra i dorosła, umysłowo rzecz jasna. Tak w ogóle to tam nie było brzydkich ludzi. Wszyscy wyglądali jak z okładki Glamour. Każdy też kochał Harper(gł. bohaterka), czytając o tym można zapomnieć, że istnieje jakiś tam stereotyp złej teściowej. 
Książkę czytałam na wykładzie z filozofii i mimo, że zazwyczaj na tym przedmiocie zasypiam, to żałuję, że zmarnowałam wtedy czas poświęcony wywodom naszego profesora. Razem z koleżanką przewidziałyśmy wszystko, co się wydarzyło. Zapewniło nam to świetną zabawę, jednocześnie pogrążając książkę. Każda sytuacja tylko podnosiła jej miejsce w randze debilizmu. 
Rozczarowałam się i to bardzo, bo po pierwszej cześci nie spodziewałam się, że "Wybieram miłość" nie zasłuży nawet na jedno słowo pochwały. Zdecydowanie nie polecam :(






 A na koniec, pragnę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji nowego roku. Życzę Wam postanowień, które w końcu przyniosą oczekiwane skutki, nowych cudownych przeżyć, szalonych przygód i spełnienia marzeń. A w sylwestra najlepszego szampana i zabawy do samego rana :D
Do zobaczenia wkrótce :*

Wyzwania: - Przeczytam tyle, ile mam wzrostu + 3,5cm + 1,2cm + 3,2cm + 2,2 cm = 77,8/161 - Przeczytam minimum 52 książki w 2015r. - 32/52

niedziela, 13 grudnia 2015

Jesienne czytanie cz. I

Wróciłam i znów mnie nie ma, a właściwie nie było, bo kolejny raz się tutaj pokazuję, tym razem, mam nadzieję, że już na stałe. Obiecuję się poprawić i więcej nie znikać. Choć ze smutkiem muszę przyznać, że przerwy między postami będą dłuższe i niezbyt regularne, ale chcę pisać dla Was i dla siebie. Mam w głowie sporo pomysłów i tematów do poruszenia. 

Dzisiaj przychodzę do Was z tym, co najczęściej możecie tutaj zobaczyć. Książki! <3
Nazbierało mi się tytułów do zrecenzowania, dlatego tak pokrótce przedstawię dzisiaj tylko kilka z nich. :D



"Mam tylko nadzieję, że biegniesz do czegoś, a nie uciekasz przed czymś."


Sparks to pisarz, do którego mam niezwykle wielki sentyment. Prawda nudna i szeroko znana. Powtarzam to chyba za każdym razem, kiedy piszę, o którejś z jego książek, a musicie wiedzieć o tym, że jestem już w połowie poznawania jego twórczości. :D 
Nie pisze on szczególnie ambitnie, ale za to jego historie są piękne i to jedno słowo jest najlepszą recenzją jaką mogłabym napisać. Kryje się pod nim tak wiele jak w słowach, które przelewa N. Sparks na karty swoich powieści. 

"Noce w Rodathe" czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Można się przy nich odprężyć, choć nie brakuje w nich bólu, bo jest coś co odróżnia książki Sparksa od typowych obyczajówek. One nigdy nie kończą się prostym happy-endem. Zawsze jest to "coś", przez co czujemy gorycz, choć w gruncie rzeczy skończyło się pozytywnie. Nie każdemu to pasuje, ale ja za to właśnie cenię autora. I ta mądrość, którą zawsze można dostrzec między słowami. Autor zdecydowanie zasługuje na uznanie.

Jeśli nie przeszkadza Wam ciężka rzeczywistość i chcecie poczytać o tym, że na miłość nigdy nie jest za późno, to polecam. Na pewno się nie rozczarujecie.






"seks to próba władzy. Wchodzisz na ring. Ona patrzy na Ciebie pyta: jesteś wystarczająco silny? Potrafisz mnie nagiąć? Potrafisz mnie złamać? Potrafisz sprawić żebym dała Ci od tyłu? Dostaniesz to co chcesz jeśli kobieta poczuje, że jest słabsza od Ciebie.
Mówisz są kobiety, które nigdy nie zdradzają? To tylko kwestia ryzyka i stopnia fascynacji. Jeśli maja pewność, że nikt się nie dowie, że niczym nie ryzykują będą zachowywać się jak najstarsza kurwa z Poznańskiej. Będą żebrać żebyś je tylko wziął. Jak najszybciej. Tu! Teraz! Bez zdejmowania ubrań, na stojąco, po drzwiami, na stole czy parapecie. Bo ludzie to zwierzęta."

Wokół tej książki swego czasu narobiło się sporo szumu. Krytyków co nie miara, ale znalazła się też masa pozytywnych głosów. Jednak to  nie to, przyciągnęło mnie do tego tytułu. Zrobiły to cytaty, które jak się później okazało, możemy znaleźć dopiero w drugiej części. 

Czarny to bohater książki, który prowadzi dość "luźny" styl życia. Bez zobowiązań i tylko dla przyjemności. Książka opływa w wulgaryzmy. Czasem nawet przeraża, bo jeśli miałaby ona przedstawiać obraz typowego mężczyzny., szczerze przyznam, że zwątpiłabym w płeć przeciwną. 

Zalety tej książki, mogą być dla jednych plusem, dla innych, minusem. Książka nie trafi do każdego i chyba trafić nie powinna, bo do niej trzeba podejść na luzie, tak jak główny bohater, podchodził do swojego życia, a wtedy gwarantuje Wam ona świetną zabawę i jeśli załapiecie ten typ poczucia humoru, możecie być zadowoleni. Ja co prawda fanką "Pokolenia Ikea" nie zostałam, ale muszę przyznać, że w gruncie rzeczy, jestem na tak.






Kolejna część "Pokolenia Ikea" po jakże zachęcającym do dalszego czytania, zakończeniu, części pierwszej, zaczyna się o wiele lepiej. I tak już pozostanie do końca. Autor nie odstąpił od swojego stylu, wulgaryzmy, niezobowiązujący seks, przygody, alkohol. Żyć nie umierać. A jednak bohater trochę zmądrzeje, a dzięki temu, wiele fragmentów przypadnie do gustu nawet zagorzałym romantyczkom/romantykom. 

Będzie ciekawie i zabawnie, no i oczywiście w tej części znalazłam wreszcie te pamiętne cytaty. 

Polecam, szczególnie tym, których nie zraziła część pierwsza. :D

"Jest coś podniecającego w gotowaniu. Możesz jej podać łyżkę z sosem, żeby spróbowała. Możesz stanąć za nią, napierając na jej pośladki, alby pokazać, jak powinna utrzeć ser. Może usiąść na blacie, rozchylając uda. Możesz dolewać jej wina bez ograniczeń. W końcu gotujecie. Możesz ją klepnąć w tyłek. Możesz ją ubrudzić, a następnie zdjąć z niej to, co ma na sobie. Możesz ją w końcu nakarmić. A jeśli zrobisz to naprawdę dobrze... Zaprawdę powiadam wam: więcej kobiet doprowadziłem do orgazmu widelcem i makaronem niż innymi częściami ciała."

"Jeżeli on odsuwa Ci krzesło, kiedy siadasz, otwiera drzwi, kiedy wsiadasz, podaje płaszcz i ułatwia wejście do lokalu - to nie znaczy, że Cię kocha. Nie powinnaś mylić dobrych manier z zaangażowaniem. Jeżeli trzyma Twoje włosy, kiedy wymiotujesz jak kot na imprezie, to nie znaczy że Cię kocha. Jeżeli się z Tobą przespał - to nie znaczy, że Cię kocha. Nawet jeżeli następnego dnia zadzwonił. Nawet jeżeli przespał się ponownie. Nawet jeśli sypia z Tobą od roku - to nie znaczy że Cię kocha i że do czegokolwiek się zobowiązał. Nawet jeśli mówi, że kocha, to może to oznaczać zupełnie coś innego... Ja wiem Olu, że jesteś z innego pokolenia. Mamy równouprawnienie, kobieta może wysyłać sygnały tak samo jak mężczyzna, może podejmować inicjatywę i brać sprawy w swoje ręce. Ale kochanie, nie ma tak nieśmiałego mężczyzny, żeby nie był w stanie wystartować wtedy kiedy naprawdę mu zależy. Nie goń, nie ścigaj, nie napieraj. To Ci się zwyczajnie nie opłaci."



Wyzwania:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu + 2cm + 1cm + 1,5cm = 66,7/161
- Przeczytam minimum 52 książki w 2015r. - 28/52
- Przeczytam wszystkie książki jednego wybranego autora - Nicholas Sparks - 9,5/18

A Wy? Czytaliście? Jak oceniacie? :D