-Nie zrobisz tego, za dwa lata wyjdziesz. Zapomnisz. Pozwól, że coś ci opowiem:
„Minęły trzy lata, długie dni, miesiące, godziny, wyjęte z mojego życia jak kartki wyrwane z notatnika, wrzucone w ogień, by spłonęły, bo były już niepotrzebne. Nienawidziłem swojego życia, tego co zrobiłem. Była piękna, długie, jasne włosy. Pamiętam, że na początku naszej znajomości, kiedy na nią patrzyłem, peszyła się i odwracała wzrok. Zawsze się wtedy uśmiechałem, była taka niewinna.
Kiedy pierwszy raz przestąpiłem progi więzienia, nic nie czułem. Nie bałem się, nawet nie myślałem, pustka, szedłem przed siebie, znajdując się w letargu. Nie żałowałem swojego czynu. To zrozumiałem zupełnie później. Kim byłem? Kim ja w ogóle byłem?”- W oczach stanęły mi łzy.
„To zaczęło się kilka tygodni wcześniej, albo właściwie trwało już od miesięcy, a może lat. Kolejny piorun rozdarł ciemne morze nieba. Burza odchodziła, mój seans się kończył. Nie przeszkadzało mi mokre ubranie, liczyła się chwila. To był mój czas, a przyszłość będzie jej. Ona była czarująca, mimo swojego wieku, dojrzała. Jeszcze się nie kochaliśmy. Teraz wiedziałem, że zasłużyłem, muszę jej tylko powiedzieć, będzie szczęśliwa. Zatarłem ręce z zadowolenia.
Kilka godzin później znalazłem się pod jej domem, musiała usłyszeć silnik samochodu, bo wybiegła na ganek. Uśmiechnięta, w żółtej sukience, wyglądała jak mała dziewczynka, ale jej twarz, wydawała się taka dorosła.
-Wsiadaj, pokażę Ci coś. - rzuciłem, udając obojętność.
-Już nie mogę się doczekać- powiedziała wsiadając do samochodu, a później zostawiła krótki pocałunek na moich ustach. Gdy dotarliśmy na miejsce, poprowadziłem ją w kierunku urwiska. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć.
- Pamiętasz jak opowiadałaś o dziewczynie, której nienawidzisz, mówiłaś, że oddałabyś wszystko, żeby tylko zniknęła?- popatrzyła na mnie podejrzliwie - Twoje marzenie się spełniło, kotku. Teraz wszystko będzie dobrze, już nikt nie będzie stał na twojej drodze.- Stanęliśmy na brzegu przepaści, wskazałem palcem na coś leżącego na kamieniu, tuż przy brzegu. Trudno było dostrzec piękne rysy twarzy tej młodej dziewczyny. Może w innym życiu bym się w niej zakochał, była ładna, zdrowa i miała charakter, to jak się broniła, nie poddała się do samego końca, ale teraz była ona, a tamta leżała martwa na dnie przepaści.
-Larysa?!- wrzasnęła. Wyglądała jakby nagle oszalała. Zaczęła się cofać, niebezpiecznie blisko krawędzi.
- Stój- krzyknąłem- to dla ciebie, powinnaś się cieszyć, czemu nie jesteś mi wdzięczna?!”
-Dziewczyna w żółtej sukience leżała blisko tamtej, wyglądała jak lalka, a wiesz czego wtedy tylko żałowałem, nie jej śmierci, ale tego, że znów jest z tamtą, a przecież miałem ją od niej uwolnić. Biorę leki i to tylko dzięki nim, widzę, że jestem zły. Mi nic już nie pomoże, ale ty nie możesz się zabić.
Dwa lata później w gazecie ukazał się fragment wypowiedzi mężczyzny, skazanego za handel marihuaną: „Ten mężczyzna uratował mi życie. Byłem zdecydowany, ale jego opowieść... Mimo tego, że popełnił niewybaczalny czyn, przyczynił się do śmierci dwóch młodych kobiet, znalazło się w nim ziarenko dobra, które ocaliło mnie przed samym sobą.”
źródło |
Kochani dziękuję za przeczytanie, czekam na szczere opinie, nie krępujcie się, doskonale wiem, co to konstruktywna krytyka. Jeśli Wam się spodoba, utworzę taki cykl i raz na jakiś czas, odsłonię przed Wami trochę mojej chorej wyobraźni.
A teraz biegnę się uczyć, 4 egzaminy w następnym tygodniu, trzymajcie kciuki. Zaległości nadrobię, obiecuję. :D
A teraz biegnę się uczyć, 4 egzaminy w następnym tygodniu, trzymajcie kciuki. Zaległości nadrobię, obiecuję. :D
PS. Opowiadanie brało udział w konkursie, publikowane w trochę innej wersji, <ta jest ulepszona> i pod innym tytułem. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde pozostawione słówko :D