Autor: Erika
Leonard James
Tom: III
Gatunek:
erotyka, romans
Ilość stron:
688
Ekranizacja:
nie
Cena: 26,99zł
Opis:
Anastasia
Steel, a właściwie to już Grey wygrzewa się na piaszczystej plaży, daleko od
domu, podczas swojego miesiąca miodowego. Taką zaskakująca rewelacją rozpoczyna
się tom trzeci trylogii o Christianie Greyu.
Wydawałoby
się, że ich kłopoty się skończyły, jednak nie wszystko jest tak różowe jak można by sądzić, ktoś chce zemścić się na Christianie, jest coraz gorzej, dochodzi do
czynów, które mogą zagrażać życiu bohaterów. Jakby tego było mało, to na
dokładkę pani E.L. James serwuje nam pikantne problemy w małżeństwie, czasem takie, które w ogóle nimi nie
powinny być…
Recenzja:
Po dłuuugim
czasie nareszcie dobrnęłam do ostatniej strony trylogii „Pięćdziesiąt twarzy
Greya”. Przyznam bez bicia, że szło mi to koszmarnie, w trakcie czytałam
jeszcze dwie inne książki i z trudem wracałam do lektury o niesamowicie
przystojnym Christianie Greyu, co powinno przecież przyciągać, a jednak, chyba ten
magnes nie był do końca prawidłowo zbudowany.
Słyszałam,
czytałam i widziałam wiele opinii na temat tych książek, zazwyczaj sprzeczne ze
sobą, i jak już pisałam dzieliły się na rozczarowanych i zauroczonych. Ostatnim
razem z małymi wyrzutami sumienia przydzieliłam się do rozczarowanych i nadal
pozostanę w tej grupie biorąc pod uwagę to, że moje wyrzuty sumienia
zmniejszyły się do rozmiarów mikroskopijnych. Cóż więcej mogę powiedzieć, język
autorki jest zbyt banalny, liczne powtórzenia i używanie słów, zwrotów, które w
żadnym wypadku nie powinny się znaleźć w powieściach, ani żadnych innych
książkach, na pewno nie dodaje jej uroku.
Nudny
początek, a raczej większość książki, bo około 400 stron ciągło się w
nieskończoność, a gdy już dobrnęłam do jakiejkolwiek akcji, która naprawdę
fajnie się zapowiadała, kończyła się po kilku stronach i wracamy do schematu E.
L. James- „spotkanie-seks”. Jedna z niewielu rzeczy, które podobały mi się w tej
książce była postać Christiana Greya, tajemnicza i kontrowersyjna, ale on
zaczął w ekspresowym tempie się zmieniać i dopasował się do reszty książki,
tzn. stał się nudny jak flaki z olejem, czyli „nowe oblicze Greya”, a jaki jest w tym największy paradoks? Okazało się, że Christian prawie w ogóle się nie zmienił, ale znalazł sobie
jedną Uległą na stałe, której dał trochę więcej praw, przynajmniej ja miałam
takie odczucia.
W przyszłym
roku, dokładnie w sierpniu (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem), będzie ekranizacja „Piędziesięciu twarzy Greya”.
Mam zamiar się na to wybrać, z czystej ciekawości, a także, muszę to w końcu
przyznać, pomysł na książkę był naprawdę dobry, ale gorzej z wykonaniem, może
tak jak w bardzo niewielu wypadkach, ekranizacja nas zaskoczy i okaże się
lepsza od książki... Mam taką nadzieję.
Zmiana
narratora pod koniec powieści, pomysł ciekawy, ale szkoda, że nie autorki, a Pani
Meyer, gdy to w sadze „Zmierzchu” oddała kierownicę Jacobowi. Tutaj natomiast,
przez kilka chwil, ze swojej perpektywy opisuje nam wydarzenia Christian Grey,
co jest dosyć ciekawe. Szkoda tylko, że autorka nie potrafiła do końca wczuć się w postać
mężczyzny. Miałam wrażenie, że za jego postacią kryje się kobieta (i nie ma to związku z tym, że znałam autorkę).
Podsumowując
cała trylogia nie jest warta polecenia, ale nie mam sumienia określić jej jako
samego dna. Były fragmenty, które mi się spodobały. Szczerze przyznam, że druga
część to moja ulubiona z tej trylogii i to przez nią moje sumienie nie dałoby
mi spokoju, gdybym za ostro potraktowała trylogię. Jeśli ktoś jest wymagającym
czytelnikiem, to nie radzę zbliżać się do tej pozycji, ale jeśli ktoś szuka
czegoś błahego na odprężenia, może spróbować, bo w końcu są te miliony kobiet
zafascynowanych powieścią E.L.James. Może ty też nią zostaniesz, wystarczy przeczytać, żeby się
dowiedzieć. Moim zdaniem jest wiele innych książek, które na prawdę warto przeczytać, więc radzę przeznaczyć swój czas, właśnie tym pozycjom.
Moja ocena:
3/10
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Najlepsza para na głównych bohaterów "Fifty Shades of Grey".
Krótki trailer i od razu nasuwa się myśl, może jeszcze zmienią aktorów...
:D
Głosujcie w ankiecie w prawym górnym rogu, wiem, słabo widać podpunkty, ale nie mam pojęcia jak to zmienić :( Dlatego też mam dla was inny sposób, po prostu zaznaczcie sobie to myszką, a wam się podświetli, z góry wam dziękuję. I następnym razem, spotykamy się na poście z zainteresowaniami, a potem recenzja :D
Inne książki z tej serii:
Faktycznie większa połowa książki była nieco monotonna i dopiero w dalszej części nabiera rumieńców, ale mimo to podsumowując całość to mnie wyjątkowo Grey się podobał. Przymknęłam już oczy na jego mizerne wykonanie i skupiłam się na samej historii rodem z Kopciuszka, dlatego należę do tej mniejszości, która zachwyca się tą trylogią.
OdpowiedzUsuńMyślę że wkurzyłaby mnie ta seria, więc nawet nie zaczynam :)
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z Twoją recenzją 3/10 :D Ja dałabym 1/10 :D
OdpowiedzUsuńotóż to :D
UsuńNie lubię tej serii i nigdy nie zrozumiem, czemu osiągnęła taki sukces. Nie ma tutaj fabuły, dobrego stylu ani interesujących bohaterów. Jedno, wielkie NIC. Zgodzę się z moją przedmówczynią, ja również postawiłabym 1 tym książkom ;)
OdpowiedzUsuńSwoją droga nie wyobrażam sobie, jak można zrobić ekranizacje Greya tak, żeby nie wyszedł z tego jakiś pornol. To przerasta moją wyobraźnię ;)
Dodaję do obserwowanych i czekam na kolejne ciekawe recenzje,
Pozdrawiam ciepło,
J
Hahaha, że będzie pornol, to też się tego spodziewam, ja zauważyłam jednak kilka plusów, niewiele, ale zawsze coś. Każda ocena jest indywidualna, więc uznaję wasze zdanie. Dziękuję serdecznie. Już niedługo, będzie coś z całkiem innego gatunku:D
UsuńNa widok Greya robi mi się już niedobrze... :)
OdpowiedzUsuń3cia część była najgorsza, od początku wiedziałam jak się skończy.
OdpowiedzUsuńTrzecia część słabo wypadła. Najciekawsza była druga, gdybym miała wybierać;)
OdpowiedzUsuń