sobota, 23 listopada 2013

Jak ona mogła?



Tytuł oryginału:  How could she?
Autor: Dana Fowley
Gatunek: literatura faktu
I wydanie:  2008
Ilość stron: 282
Ekranizacja: nie
Cena:26,51zł

Opis:
Przenosimy się na jedną z uboższych ulic Edynburga. Wybieramy losowo drzwi, pukamy. Wyobraźmy sobie, że nikt nas nie widzi, nikt nie wie, że jesteśmy w środku. Przyglądamy się, na  pierwszy rzut oka, zwyczajna rodzina, kochający rodzice, zadbane dzieci, ale co dzieje się, gdy nikt nie patrzy?
Dwie małe dziewczynki, wykorzystywane seksualnie przez osoby, które powinny być im oparciem, przez ojczyma, za zgodą matki, która brała we wszystkim czynny udział. Krzywdzili je dziadkowie, ale i obcy mężczyźni. Zastraszane i samotne, niekochane,  i wykorzystywane.
Dana Fowley opowiada nam historię swojego dzieciństwa, a później drogi do dorosłości oraz podobne losy młodszej siostry. Podobne, a może i gorsze, przekonajcie się sami.

Recenzja:
„Dla pięcioletniego dziecka dom jest całym światem, a rodzice jedynym autorytetem.”
. Zaczynam od cytatu, aby zwrócić uwagę jak ważną treść przekazuje to krótkie zdanie.  To w tym czasie dzieci wymagają najszczególniejszej opieki, gdy zaczynają kształtować swoje wyobrażenie o świecie, gdy budują swój charakter. Przykładem są dla nich najbliżsi, rodzice, opiekunowie. Każdy normalny człowiek stara się, by jego potomstwo żyło w jak najlepszych warunkach. Niestety, jak we wszystkim, są wyjątki, niektórzy nie zaznali szczęścia w młodym wieku, a wręcz ich dzieciństwo przypominało piekło.

Staje przed nami mądra, pewna siebie kobieta, aż trudno uwierzyć, że ponad 20 lat temu była to nieśmiała, przestraszona, 5-letnia dziewczynka, której koszmar rozpoczął się tak niespodziewanie, że zawalił grunt spod jej nóg, zniszczył całe jej dzieciństwo.  Dana Fowley postanowiła napisać książkę, aby zwrócić opinię publiczną na jeden z tematów tabu, problem pedofilii. Opisała swoje przeżycia, niewiarygodne i traumatyczne wydarzenia z wieku dziecięcego, które ciągnęły się za nią przez całe życie. Autorka przedstawia swoją historię od najmłodszych lat, można uznać, że jej dzieciństwo było już trudne zanim poznała pierwszego pedofila. Kłopoty w domu, alkoholizm, brak pieniędzy.  W wieku 5 lat, po raz pierwszy wykorzystał ją ojczym, wtedy jej życie przeobraziło się w horror. Od tamtego czasu dziewczynka była wyzyskiwana regularnie, jednak najokrutniejszym ciosem dla tego małego dziecka, była zdrada matki, osoby, która powinna ją bezwarunkowo kochać, chronić i w razie potrzeby oddać za nią życie, natomiast matka Dany i Heather nie tyle, że godziła się na to, co działo się pod jej dachem, ona brała w tym udział, była inicjatorką spotkań u dziadków, którzy traktowali swoje wnuczki nie jak ludzi, nawet nie umiem tego nazwać, bo nie ma takiego określenia, które mogłoby oddać całe znaczenie tej sytuacji. Z czasem było jeszcze gorzej, matka zaczęła przyprowadzać do domu obcych mężczyzn i brać udział w zbiorowych gwałtach. To co przeżyły te dwie dziewczynki jest niewyobrażalne. Pani Fowley w swojej książce skrupulatnie wybierała, co może napisać, aby nie przesadzić w opisach, by książka nie była zbyt drastyczna. Ja jednak po tym, co w niej znalazłam ledwo mogłam uwierzyć w poprawność widzenia moich oczu, czy to wszystko jest prawdą? To było okropne, znienawidziłam ludzi, którzy skrzywdzili Danę i Heather, najbardziej ich dziadków Kingów. Żaden z nich nie zasługuje na miano człowieka, kim trzeba być, żeby zrobić coś takiego?

Przy samym wstępie czułam, że zaraz w moich oczach pojawią się łzy. Rzadko zdarzają się takie książki, a ta wpłynęła na mnie w ten sposób swoją tematyką. Przy wielu fragmentach wyciągałam chusteczki, które trzymałam w pogotowiu obok siebie. Książka nie jest może mistrzostwem słowa, ale mimo ciężkiej tematyki, którą poruszała, czytało się ją bardzo szybko, dzięki temu, że została napisana lekkim stylem. Autorka książki, a zarazem główna bohaterka i kobieta, która przeżyła to wszystko, stała się w pewnym sensie moim autorytetem. To w jaki sposób przeszła przez wszystko, jak wstała i podniosła się, by zmienić  życie swoje i swoich bliskich, oddać sprawiedliwość na jaką zasłużyli jej złoczyńcy, było niesamowite. To jak stała się silną kobietą, jak przyznała się do chwilowych załamań, kiedy kilkakrotnie próbowało odebrać sobie życie. To wszystko uczyniło ją wspaniałą kobietą, matką, żoną, autorytetem dla  dzieci szukających sprawiedliwości, które przeżyły to co ona, dla kobiet, które mogą brać z niej przykład jak wychowywać dzieci, jak być silną i pewną siebie.
Za co jeszcze podziwiam Dane Fowley? „Miotam się między nienawiścią a miłością.”, te słowa dotyczą, jak się pewnie nie domyślacie (albo domyślacie, jeśli uważnie czytaliście opis), matki pokrzywdzonych dziewczynek, a autorką jest jej córka. Przyczyną tego wszystkiego, co wydarzyło się w ich życiu była matka. To nie ona wykonała pierwszy ruch, ale zgodziła się na wszystko i brała w tym udział. Tymczasem, Dana dalej ma w sobie uczucia miłości do niej. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, dalej ją kocha. Coś niesamowitego, a jednak prawdziwego. Jej koszmar nie skończył się, gdy uciekła z domu. Cienie z przeszłości nawiedzały ją każdego dnia. Przez stres, który przeżyła zachorowała na cukrzycę, dodatkowo kłopoty z wątrobą i ślady przeszłości odciśnięte w psychice. Byli też ludzie, którzy im pomogli, dzięki którym teraz są szczęśliwe.

Książka z serii „pisane przez życie”, poruszająca jeden z tematów tabu, ukazująca okrutne bestialstwa wykonane na kilkuletnich dziewczynkach. Osoba, która nie jest w stanie wzruszyć się przy tej książce, musi być pozbawiona uczuć. Gdybym jej nie przeczytała, po prostu nie uwierzyłabym, że coś takiego mogło wydarzyć się naprawdę. Zachęcam wszystkich do przeczytania, może tylko tych młodszych czytelników proszę o odłożenie jej na później,  ale myślę, że warto ją przeczytać, bo nie każdy zdaje sobie sprawę jak ciężką zbrodnią jest pedofilia, jak wiele jest ofiar, które tego doświadczyły i co one czują.

Moja ocena:
7/10


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wam. w następnym tygodniu pokażę wam zdjęcie nowego członka naszego domu, mojego małego szczeniaczka, na razie jeszcze bez imienia. Planuję też zrobić mały remont na blogu. A i przypominam o ankiecie. Do zobaczenia :*** 

edit.
Planuję dla was małą zabawę andrzejkową w sobotę, na razie bez nagród, ale coś myślę, że wam się spodoba. Będzie to tylko jednodniowa zabawa, więc zachęcam was, żebyście wpadli do mnie w piątek lub ewentualnie w sobotę, wtedy poznacie szczegóły:D

+małe zmiany, jak wam się podoba? 


sobota, 16 listopada 2013

Ulubione cz.1- SERIALE

Jakiś czas temu stwierdziłam, że od początku prowadzenia bloga, strasznie go zaniedbywałam, więc teraz zwracam się do niego z uprzejmą prośbą o wybaczenie i ruszam z nową, zdwojoną siłą. Tym bardziej, że teraz będę mieć więcej czasu, bo muszę się wam pochwalić, we wtorek zdałam teorię na prawko 72/74 punkty. Jestem taka so, so happy :) Teraz tylko, albo aż :( egzamin praktyczny, ale mam troszkę czasu, bo jeszcze kilka jazd. Trzymajcie kciuki, albo po prostu czytajcie, to co piszę :D

Od dnia dzisiejszego, raz w miesiącu, czekają was posty na temat moich ulubionych... To zależy od was, jak zagłosujecie w ankiecie. Dzisiaj SERIALE, a w grudniu ulubione: filmy/ lektury/itd. Więc ankieta po prawej, zaznaczcie sobie myszką i wtedy uda wam się przeczytać, bo nie umiem zmienić kolory czcionki:D

SERIALE, które UWIELBIAM

  •  THE VAMPIRE DIARIES
    Pamiętniki Wampirów

    Uwielbiam, oglądam regularnie i nie jestem w stanie przegapić żadnego odcinka. O czym jest możecie przeczytać tutaj (klik). Ulubieni bohaterowie: Damon, Caroline, Katherine. W tym serialu zakochałam się od 3 odcinka i wtedy zaczął się kilkudniowy maraton.
    A za co go tak bardzo lubię? Za niesamowity klimat, barwne postacie, wampiry, które wydają się tak realne w swojej nierealności, za Damona, cięty język Caroline, przystojnych aktorów, za fabułę i za to, że nigdy mnie nie nudzi. Może ostatnio troszkę za dużo tych  dobbelangerów (you know what i mean--> sobowtórów), ale i tak mam przeczucie, wiem, że się nie zepsuje.


  • PRETTY LITTLE LIARS
    Słodkie Kłamstewka
    Nie lubię polskiej nazwy tego serialu, od początku byłam tak przyzwyczajona do ang. wersji, że kiedy koleżanka zapytała mnie, czy oglądam Słodkie Kłamstewka, nie wiedziałam, o jaki serial chodzi...  Pokochałam go od samego początku, może nie tak bardzo jak Pamiętniki, ale i tak go uwielbiam. Za co? Za motyw kryminalny, za 4 bohaterki, które bardzo lubię (choć czasem ich zachowanie niesamowicie mnie denerwuje), za nieprzewidywalność i za wiele więcej, ale nie będę was zanudzać. Moją ulubienicą jest Hanna, ale lubię też Spencer.  Ostatnio mam pewne obawy, bo troszkę dużo jest naciągnięć, ale miejmy nadzieję, że pozostanie na poziomie poprzednich sezonów. Więcej tutaj (klik).


  • AMERICAN HORROR STORY
    Jak ja tego dawno nie oglądałam, stanęłam na początku 2 sezonu i nie mam, kiedy nadrobić choć trochę odcinków, ale na pewno to zrobię.
    Serial opowiada losy ludzi, którzy muszą zmierzyć się z siłami nadprzyrodzonymi, duchami, które tak łatwo nie dadzą im spokoju. Jest to mrożąca krew w żyłach historia, mimo banalnego pomysłu, zekranizowana znakomicie i wierzcie mi, mnie trudno przestraszyć horrorem, a tutaj serce biło mi, a raczej waliło, ze strachu, wiele razy. Serial dostał wiele nagród, co jest kolejnym plusem. I taki mój osobisty plusik za postać Tate Langdona (poniżej zdj.). Jedyny minus za "hektolitry" krwi, horrory opierające się na straszeniu w ten sposób, uważam za badziewie i omijam szerokim łukiem, nie lubię tego widoku, ale dla tego serialu, potrafię to przecierpieć.


  • RAVENSWOODNowy serial, nawiązujący do Pretty Little Liars i zapowiada się dosyć ciekawie, ale w tym wypadku przy wypisywaniu minusów, mogłabym was zanudzić na śmierć, więc się powstrzymam. Napiszę tylko, że trochę tutaj za dużo naciągania i ściągania pomysłów od innych ekranizacji , ale mimo wielu negatywnych ocen, mi ten serial pod kilkoma względami się podoba, ma swój klimacik i ciekawy pomysł na fabułę z tą klątwą. Nie jest najlepszy, PLL wolę dużo bardziej, ale jeszcze dam mu szansę. Polubiłam Remy i te jej nietypowe włosy.












SERIALE, które oglądam SPORADYCZNIE:
  •  RODZINKA.PL

    Jak ja to lubię. Chyba każdy kojarzy ten serial. Coś świetnego na poprawienie nastroju, takie to śmieszne. A Kacperka, to uwielbiam.







  • PRZYGODY MERLINA
    Oglądam, gdy akurat trafię w telewizji
    , niektóre odcinki po kilka razy. Świetny serial, zabawny, zawiera motywy fantastyczne i co tu dużo pisać, na prawdę ciekawy. Przedstawia magię w troszkę inny sposób niż ostatnio jest to "modne". Bardziej magicznie, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.


MAM ZAMIAR UZALEŻNIĆ SIĘ OD:
  • THE ORIGINALS

    Słyszałam, że jest genialny, niektórzy twierdzą, że nawet lepszy niż Pamiętniki Wampirów, do których nawiązuje. To niesamowite wyzwanie! Nie wiem jak mogłam nie słyszeć o nim wcześniej. Niedługo planujemy z przyjaciółką całonocny maraton, gdy uzbiera się trochę więcej odciników i myślę, że szybko przeniesie się on, do 1. kategorii seriali.
    Opowiada o rodzinie pierwotnych, z której znamy już m.in. Klausa (tak to ten z tym świetnym akcentem).



Chyba już wszystko, trochę tego jest, ale i tak to nie tyle ile miało być początkowo, gdybym miała zrobić kategorię- seriale, które oglądałam, to byłby chyba najdłuższy post w historii blogspota. Bo oglądałam na prawdę dużo seriali, m. in. Czarodziejki, a nawet w pewnym momencie owinęłam się o Modę na sukces (ale to było dawno, dawno temu). Czarodziejki swego czasu bardzo lubiłam. Ogólnie mam coś z zamiłowania do seriali z elementami fantastyki.
Na dzisiaj kończę, mam nadzieję, że przetrwaliście do końca, za komentarze dziękuję, zapraszam do ankiety i za tydzień widzimy się, tym razem na recenzji książki pt. "Jak ona mogła?" .
Do zobaczenia <3


sobota, 9 listopada 2013

Nowe oblicze Greya




Autor: Erika Leonard James
Tom: III
Gatunek: erotyka, romans
Ilość stron: 688
Ekranizacja: nie
Cena: 26,99zł


Opis:

Anastasia Steel, a właściwie to już Grey wygrzewa się na piaszczystej plaży, daleko od domu, podczas swojego miesiąca miodowego. Taką zaskakująca rewelacją rozpoczyna się tom trzeci trylogii o Christianie Greyu.
Wydawałoby się, że ich kłopoty się skończyły, jednak nie wszystko jest tak różowe jak można by sądzić, ktoś chce zemścić się na Christianie, jest coraz gorzej, dochodzi do czynów, które mogą zagrażać życiu bohaterów. Jakby tego było mało, to na dokładkę pani E.L. James serwuje nam pikantne problemy w małżeństwie, czasem takie, które w ogóle nimi nie powinny być…


Recenzja:
Po dłuuugim czasie nareszcie dobrnęłam do ostatniej strony trylogii „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Przyznam bez bicia, że szło mi to koszmarnie, w trakcie czytałam jeszcze dwie inne książki i z trudem wracałam do lektury o niesamowicie przystojnym Christianie Greyu, co powinno przecież przyciągać, a jednak, chyba ten magnes nie był do końca prawidłowo zbudowany.

Słyszałam, czytałam i widziałam wiele opinii na temat tych książek, zazwyczaj sprzeczne ze sobą, i jak już pisałam dzieliły się na rozczarowanych i zauroczonych. Ostatnim razem z małymi wyrzutami sumienia przydzieliłam się do rozczarowanych i nadal pozostanę w tej grupie biorąc pod uwagę to, że moje wyrzuty sumienia zmniejszyły się do rozmiarów mikroskopijnych. Cóż więcej mogę powiedzieć, język autorki jest zbyt banalny, liczne powtórzenia i używanie słów, zwrotów, które w żadnym wypadku nie powinny się znaleźć w powieściach, ani żadnych innych książkach, na pewno nie dodaje jej uroku.

Nudny początek, a raczej większość książki, bo około 400 stron ciągło się w nieskończoność, a gdy już dobrnęłam do jakiejkolwiek akcji, która naprawdę fajnie się zapowiadała, kończyła się po kilku stronach i wracamy do schematu E. L. James- „spotkanie-seks”. Jedna z niewielu rzeczy, które podobały mi się w tej książce była postać Christiana Greya, tajemnicza i kontrowersyjna, ale on zaczął w ekspresowym tempie się zmieniać i dopasował się do reszty książki, tzn. stał się nudny jak flaki z olejem, czyli „nowe oblicze Greya”, a jaki jest w tym największy paradoks? Okazało się, że Christian prawie w ogóle się nie zmienił, ale znalazł sobie jedną Uległą na stałe, której dał trochę więcej praw, przynajmniej ja miałam takie odczucia.

W przyszłym roku, dokładnie w sierpniu (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem), będzie ekranizacja „Piędziesięciu twarzy Greya”. Mam zamiar się na to wybrać, z czystej ciekawości, a także, muszę to w końcu przyznać, pomysł na książkę był naprawdę dobry, ale gorzej z wykonaniem, może tak jak w bardzo niewielu wypadkach, ekranizacja nas zaskoczy i okaże się lepsza od książki... Mam taką nadzieję.

Zmiana narratora pod koniec powieści, pomysł ciekawy, ale szkoda, że nie autorki, a Pani Meyer, gdy to w sadze „Zmierzchu” oddała kierownicę Jacobowi. Tutaj natomiast, przez kilka chwil, ze swojej perpektywy opisuje nam wydarzenia Christian Grey, co jest dosyć ciekawe. Szkoda tylko, że autorka nie potrafiła do końca wczuć się w postać mężczyzny. Miałam wrażenie, że za jego postacią kryje się kobieta (i nie ma to związku z tym, że znałam autorkę).

Podsumowując cała trylogia nie jest warta polecenia, ale nie mam sumienia określić jej jako samego dna. Były fragmenty, które mi się spodobały. Szczerze przyznam, że druga część to moja ulubiona z tej trylogii i to przez nią moje sumienie nie dałoby mi spokoju, gdybym za ostro potraktowała trylogię. Jeśli ktoś jest wymagającym czytelnikiem, to nie radzę zbliżać się do tej pozycji, ale jeśli ktoś szuka czegoś błahego na odprężenia, może spróbować, bo w końcu są te miliony kobiet zafascynowanych powieścią E.L.James. Może ty też nią zostaniesz, wystarczy przeczytać, żeby się dowiedzieć. Moim zdaniem jest wiele innych książek, które na prawdę warto przeczytać, więc radzę przeznaczyć swój czas, właśnie tym pozycjom.

Moja ocena:
3/10

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Najlepsza para na głównych bohaterów "Fifty Shades of Grey".
Krótki trailer i od razu nasuwa się myśl, może jeszcze zmienią aktorów...
:D










Głosujcie w ankiecie w prawym górnym rogu, wiem, słabo widać podpunkty, ale nie mam pojęcia jak to zmienić :( Dlatego też mam dla was inny sposób, po prostu zaznaczcie sobie to myszką, a wam się podświetli, z góry wam dziękuję. I następnym razem, spotykamy się na poście z zainteresowaniami, a potem recenzja :D



                                                               Inne książki z tej serii:

http://anikateraa.blogspot.com/2013/09/piecdziesiat-twarzy-greya.htmlanikateraa.blogspot.com/2013/10/ciemniejsza-strona-greya.html



piątek, 1 listopada 2013

Pamiętniki Wampirów (książka a serial)


Autor: Lisa Jane Smith
Tytuł oryginału: The Vampire Diaries
Tom: I
Gatunek: fantasy
I wydanie (p): 2008
ilość stron: 512
ekranizacja: tak (serial)
cena: 29,70zł









Opis:
  Historia dwóch skłóconych braci, zagubionej nastolatki, którzy nie są tak zwyczajni jak się wydają. Stefan i Damon na palcach mają pierścienie, zwykłe, rodzinne, pamiątkowe sygnety, mogłoby się komuś wydawać, lecz te błyskotki zawierają w sobie równie wielki sekret jak sami bracia Salvatore. Pierścienie chronią ich przed słońcem, które mogłoby usmażyć ich jak ogień. Niezbędny gadżet wampira. A wszystko to rozgrywa się w pozornie cichym i spokojnym Mystic Falls.

Wszystko mogłoby ułożyć się inaczej, gdyby nie wypadek, który obrócił życie Eleny Gilbert i jej młodszego brata, do góry nogami. Rodzice zginęli, a za ich śmierć, dziewczyna obwiniała siebie. Z pewnej siebie i zadufanej w sobie nastolatki, zmieniła się w zwykłą, cichą i zamkniętą w sobie dziewczynę i wtedy na swojej drodze spotyka braci Salvatore, a jak się z czasem dowiaduje, ukrywają oni pewien sekret. Sekret, który zmieni całe ich życie.


Recenzja:
Serial, który wprost kocham, a kiedy pierwszy raz się z nim spotkałam? 3 lata temu i od tamtej pory wciąż potrafi mnie zaskakiwać i wciągać w siebie coraz bardziej. Gdy usłyszałam, że jest to ekranizacja książki L.J. Smith, nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Zapisałam się do kolejki i czekałam na swoją szansę, by dopaść w ręce tą książkę. Na szczęście nie trwało to zbyt długo i nareszcie mogłam poznać źródło czegoś, co uwielbiam, a że zazwyczaj takie źródła są o wiele lepsze niż sama ekranizacja, moja ekscytacja nie znała granic.

Nadszedł ten moment, pierwsze akapity i ogromne zdziwienie, zaskoczenie, przerażenie, co się tutaj dzieje? Dlaczego Elena jest blondynką? Nie, żebym miała jakieś uprzedzenia, sama mam taki kolor włosów i nie mam zamiaru go zmieniać, ale chodzi o sam fakt, że w serialu Elena jest szatynką, a kolor włosów- blond, kojarzy mi się wyłącznie z Caroline (pomijając w późniejszych sezonach Rebekah itd.).

To tylko jedna z bardzo rażących różnic, które niesamowicie mnie denerwowały. Nie mogłam się przyzwyczaić do Eleny=blondynki itd., ale wiem, że nie mogę winić tym autorki, czy choćby samej książki i w żadnym razie serialu, bo to moja wina, że wcześniej zaczęłam oglądać niż czytać. Dlatego też zawsze przestrzegam zasady- najpierw książka, później film.

Styl autorki niestety też pozostawia sobie wiele do życzenia. Można temu dużo zarzucić, ale po co to robić jak i tak niestety nie jestem w tym wypadku bezstronna, bo gdyby nie książka, nie byłoby serialu... Jednak muszę  napisać,że brakowało mi tutaj wiele szczegółów, które wpływają na mnie niesamowicie podczas oglądania. Damon, Ian Somerhalder, uwielbiam grę tego aktora, jego cięty język, mimikę twarzy, sposób w jaki gra, coś cudownego. Caroline Forbes, Candice Accola, zawsze ją lubiłam, mimo że ostatnio troszkę mnie denerwuję i tak pozostaje w gronie moich ulubionych postaci z TVD, Klaus, Joseph Morgan, akcent i te spojrzenia, taka kontrowersyjna postać, niby zły, ale coś w nim jest, a co ostatnio stało się miłym zaskoczeniem, polubiłam Katherine Pierce i wyczekuję odcinków z jej udziałem, postać podobna do Damona, cięty język i traktowana zazwyczaj jako drugie wyjście, ale wiadomo, że sobie zawsze poradzi i z każdej sytuacji wyjdzie zwycięsko, ostatnio przezabawna.

W książce mamy małą różnicę w przedstawieniu wampirów, dużo bardziej fantastycznie, a w serialu jest realniej, bez zbędnych fajerwerków, święcących kul dyskotekowych (nawiązanie do Zmierzchu), co mocniej wprowadza nas w świat Mystic Falls.

Gdybym miała porównać książkę do serialu, to temu drugiemu stawiam zdecydowane 10, jest to jeden z bardzo niewielu wypadków, kiedy ekranizacja okazała się lepsza od książki. Moja ocena jest troszkę naciągnięta, ponieważ nie miałam sumienia, żeby postąpić tak jak powinnam, ale w końcu, to ta książka jest źródłem tego genialnego jak dla mnie serialu. Po kolejne części nie sięgnę i też nie polecam nikomu, na prawdę w tym wypadku poświęćcie swój czas na obejrzenie pierwszych odcinków The Vampire Diaries, a nóż może wam się spodoba i zostaniecie wielkim fanami/fankami miary właścicielki tego bloga.:D

Moja ocena:
4/10

Prosto z ekranu

Obsada

(powyższa obsada i zdjęcia poniżej pochodzą ze strony www.kinomaniak.pl)





Miała być specjalna recenzja na halloween, coś z gatunku fantasy i coś super klimatycznego, więc od razu pomysł  z The Vampire Diaries. Niestety czas znowu się w miejscu nie zatrzymał, nawet na krótki czas i dopiero teraz znalazłam chwilę, więc spóźnione happy halloween
Kto nie czytał, to niech czyta---> klik (oszuści)

Między recenzjami będę dodawać raz w miesiącu posty na temat moich ulubionych rzeczy (filmy, seriale itp.), będziecie mogli podzielić się ze mną także własnymi zainteresowaniami. Po prawej, u samej góry macie ankietę, co chcecie najpierw. Głosujcie :D