Tytuł
oryginału: How could she?
Autor: Dana
Fowley
Gatunek:
literatura faktu
I
wydanie: 2008
Ilość stron:
282
Ekranizacja:
nie
Cena:26,51zł
Opis:
Przenosimy
się na jedną z uboższych ulic Edynburga. Wybieramy losowo drzwi, pukamy.
Wyobraźmy sobie, że nikt nas nie widzi, nikt nie wie, że jesteśmy w środku.
Przyglądamy się, na pierwszy rzut oka,
zwyczajna rodzina, kochający rodzice, zadbane dzieci, ale co dzieje się, gdy
nikt nie patrzy?
Dwie małe
dziewczynki, wykorzystywane seksualnie przez osoby, które powinny być im
oparciem, przez ojczyma, za zgodą matki, która brała we wszystkim czynny
udział. Krzywdzili je dziadkowie, ale i obcy mężczyźni. Zastraszane i samotne,
niekochane, i wykorzystywane.
Dana Fowley
opowiada nam historię swojego dzieciństwa, a później drogi do dorosłości oraz
podobne losy młodszej siostry. Podobne, a może i gorsze, przekonajcie się sami.
Recenzja:
„Dla
pięcioletniego dziecka dom jest całym światem, a rodzice jedynym autorytetem.”.
Zaczynam od cytatu, aby zwrócić uwagę jak ważną treść przekazuje to krótkie
zdanie. To w tym czasie dzieci wymagają
najszczególniejszej opieki, gdy zaczynają kształtować swoje wyobrażenie o
świecie, gdy budują swój charakter. Przykładem są dla nich najbliżsi, rodzice,
opiekunowie. Każdy normalny człowiek stara się, by jego potomstwo żyło w jak
najlepszych warunkach. Niestety, jak we wszystkim, są wyjątki, niektórzy nie
zaznali szczęścia w młodym wieku, a wręcz ich dzieciństwo przypominało piekło.
Staje
przed nami mądra, pewna siebie kobieta, aż trudno uwierzyć, że ponad 20 lat
temu była to nieśmiała, przestraszona, 5-letnia dziewczynka, której koszmar
rozpoczął się tak niespodziewanie, że zawalił grunt spod jej nóg, zniszczył
całe jej dzieciństwo. Dana Fowley
postanowiła napisać książkę, aby zwrócić opinię publiczną na jeden z tematów
tabu, problem pedofilii. Opisała swoje przeżycia, niewiarygodne i traumatyczne
wydarzenia z wieku dziecięcego, które ciągnęły się za nią przez całe życie.
Autorka przedstawia swoją historię od najmłodszych lat, można uznać, że jej
dzieciństwo było już trudne zanim poznała pierwszego pedofila. Kłopoty w domu,
alkoholizm, brak pieniędzy. W wieku 5
lat, po raz pierwszy wykorzystał ją ojczym, wtedy jej życie przeobraziło się w
horror. Od tamtego czasu dziewczynka była wyzyskiwana regularnie, jednak
najokrutniejszym ciosem dla tego małego dziecka, była zdrada matki, osoby,
która powinna ją bezwarunkowo kochać, chronić i w razie potrzeby oddać za nią
życie, natomiast matka Dany i Heather nie tyle, że godziła się na to, co działo
się pod jej dachem, ona brała w tym udział, była inicjatorką spotkań u
dziadków, którzy traktowali swoje wnuczki nie jak ludzi, nawet nie umiem tego
nazwać, bo nie ma takiego określenia, które mogłoby oddać całe znaczenie tej sytuacji.
Z czasem było jeszcze gorzej, matka zaczęła przyprowadzać do domu obcych mężczyzn i
brać udział w zbiorowych gwałtach. To co przeżyły te dwie dziewczynki jest
niewyobrażalne. Pani Fowley w swojej książce skrupulatnie wybierała, co może
napisać, aby nie przesadzić w opisach, by książka nie była zbyt drastyczna. Ja
jednak po tym, co w niej znalazłam ledwo mogłam uwierzyć w poprawność widzenia
moich oczu, czy to wszystko jest prawdą? To było okropne, znienawidziłam
ludzi, którzy skrzywdzili Danę i Heather, najbardziej ich dziadków Kingów.
Żaden z nich nie zasługuje na miano człowieka, kim trzeba być, żeby zrobić coś
takiego?
Przy
samym wstępie czułam, że zaraz w moich oczach pojawią się łzy. Rzadko zdarzają
się takie książki, a ta wpłynęła na mnie w ten sposób swoją tematyką. Przy
wielu fragmentach wyciągałam chusteczki, które trzymałam w pogotowiu obok
siebie. Książka nie jest może mistrzostwem słowa, ale mimo ciężkiej tematyki, którą poruszała, czytało się ją bardzo
szybko, dzięki temu, że została napisana lekkim stylem. Autorka książki, a
zarazem główna bohaterka i kobieta, która przeżyła to wszystko, stała się w
pewnym sensie moim autorytetem. To w jaki sposób przeszła przez wszystko, jak
wstała i podniosła się, by zmienić życie
swoje i swoich bliskich, oddać sprawiedliwość na jaką zasłużyli jej złoczyńcy,
było niesamowite. To jak stała się silną kobietą, jak przyznała się do
chwilowych załamań, kiedy kilkakrotnie próbowało odebrać sobie życie. To
wszystko uczyniło ją wspaniałą kobietą, matką, żoną, autorytetem dla dzieci szukających sprawiedliwości, które
przeżyły to co ona, dla kobiet, które mogą brać z niej przykład jak wychowywać
dzieci, jak być silną i pewną siebie.
Za
co jeszcze podziwiam Dane Fowley? „Miotam się między nienawiścią a miłością.”,
te słowa dotyczą, jak się pewnie nie domyślacie (albo domyślacie, jeśli uważnie czytaliście opis), matki pokrzywdzonych
dziewczynek, a autorką jest jej córka. Przyczyną tego wszystkiego, co wydarzyło
się w ich życiu była matka. To nie ona wykonała pierwszy ruch, ale zgodziła się
na wszystko i brała w tym udział. Tymczasem, Dana dalej ma w sobie uczucia
miłości do niej. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, dalej ją kocha. Coś
niesamowitego, a jednak prawdziwego. Jej koszmar nie skończył się, gdy uciekła
z domu. Cienie z przeszłości nawiedzały ją każdego dnia. Przez stres, który
przeżyła zachorowała na cukrzycę, dodatkowo kłopoty z wątrobą i ślady
przeszłości odciśnięte w psychice. Byli też ludzie, którzy im pomogli, dzięki
którym teraz są szczęśliwe.
Książka z serii „pisane przez
życie”, poruszająca jeden z tematów tabu, ukazująca okrutne bestialstwa
wykonane na kilkuletnich dziewczynkach. Osoba, która nie jest w stanie wzruszyć
się przy tej książce, musi być pozbawiona uczuć. Gdybym jej nie przeczytała, po
prostu nie uwierzyłabym, że coś takiego mogło wydarzyć się naprawdę. Zachęcam
wszystkich do przeczytania, może tylko tych młodszych czytelników proszę o
odłożenie jej na później, ale myślę, że
warto ją przeczytać, bo nie każdy zdaje sobie sprawę jak ciężką zbrodnią jest
pedofilia, jak wiele jest ofiar, które tego doświadczyły i co one czują.
Moja ocena:
7/10
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wam. w następnym tygodniu pokażę wam zdjęcie nowego członka naszego domu, mojego małego szczeniaczka, na razie jeszcze bez imienia. Planuję też zrobić mały remont na blogu. A i przypominam o ankiecie. Do zobaczenia :***
edit.
Planuję dla was małą zabawę andrzejkową w sobotę, na razie bez nagród, ale coś myślę, że wam się spodoba. Będzie to tylko jednodniowa zabawa, więc zachęcam was, żebyście wpadli do mnie w piątek lub ewentualnie w sobotę, wtedy poznacie szczegóły:D
+małe zmiany, jak wam się podoba?