sobota, 28 czerwca 2014

Lśnienie

źródło
                     





                              Autor: Stephen King
                              Tytuł oryginału: The Shining
                              Tom: I
                              Gatunek: horror
                              Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
                              Ilość stron: 520
                              Ekranizacja: tak









Opis:
Torrence'owie to rodzina po przejściach. Złe wspomnienia na zawsze pozostaną w ich świadomości, nie da się tak po prostu o nich zapomnieć, ale teraz zaczynają od początku. Jack Torrance przestał pić, stracił pracę i aby utrzymać rodzinę, decyduje się na wzięcie etatu dozorcy w hotelu Panorama, leżącego wysoko w górach. Wraz ze swoją rodziną wprowadza się, aby podczas zimy jako jedyni lokatorowie, doglądać tego miejsca.
Wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, tylko mały Danny ma wymyślonego przyjaciela, ale przecież to normalne. Dzieci często mają zmyślonych przyjaciół, jednak problem pojawia się, kiedy w hotelu zauważa kogoś/coś, co chce mu zrobić mu krzywdę i tak się właśnie dzieje.
Kto chce zaszkodzić rodzinie Torrence'ów? Czy Jack jest zagrożeniem dla rodziny, a może oprócz nich ktoś na prawdę jest w hotelu? Jest jeszcze jedno wyjście, hotel jest nawiedzony....


Recenzja:
Redrum, redrum to słowo unosi się w powietrzu niczym groźba. Zaklęcie, klątwa, która może odmienić życie trzech osób. Jack, Wendy i mały Danny.

"Obietnice daje się po to, aby je łamać, mój drogi redrum, aby łamać, łupać, gruchotać, roztrzaskwiwać."

 Mamy rodzinę, szczęśliwą, jest dobrze, mimo że ojca wylali z pracy, ale już ma propozycję nowej, będzie lepiej, mimo że we wspomnieniach Wendy wciąż widnieje Danny ze złamaną ręką, nad nim ojciec, alkoholik. "Lśnienie" to książka o braku zaufania, o budowie związku od nowa, o drugiej szansie, której może wcale nie powinno być. Psychologiczny obraz rodziny Torrannce'ów to tylko jeden z motywów. Ta książka to zamknięty zbiór, który wcale zbiorem nie jest, wielu historii, wspomnień z przeszłości, zdarzeń z teraźniejszości, tak ściśle ujętych w jedną całość, że tworzą razem idealnie zbudowaną powieść, pełną napięcia, momentów grozy i zaskoczenia. Czytając dobrze wiesz, że może zdarzyć się wszystko i to Cię najbardziej przeraża.

"O ile miała wrażenie, że nie zna swojego męża, o tyle dziecko budził w niej lęk - lęk w ścisłym znaczeniu tego słowa i jakiś zabobonny strach."

"Lśnienie" to książka, przy której nie sposób się nudzić. Wielowątkowa, multum zdarzeń i ciągłe budowanie napięcia. Czytałam, a moje serce waliło niczym dzwon kościelny, oddech miałam jak po kilkugodzinnym maratonie, z tą różnicą, że się nie męczyłam, ale chciałam więcej i więcej.
Spotkałam się z Kingiem już drugi raz, jego debiut był jednym z najlepszych, które czytałam i już wtedy wiedziałam, że muszę zagłębić się bardziej w twórczość pisarza i tak zrobiłam, a teraz wiem, że to była bardzo dobra decyzja.
Bohaterowie świetni, normalni, realni, a przy tym wyjątkowi, np. taki mały Danny, Wendy i powoli zapadający |jakby" w chorobę psychiczną Jack, ale byli też inni, godni uwagi.

Książkę polecam wszystkim starszym czytelnikom, o mocnych nerwach, miłośnikom Kinga, choć zapewne z tej grupy, większość zna tą powieść. Świetna, na prawdę polecam, jeśli lubicie się bać, to książka idealna, ale uwaga, nie czytajcie jej, gdy zostajecie sami w domu!

Moja ocena:
8,5/10
Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +4cm = 64,6/160




środa, 25 czerwca 2014

konkurs - the end



57 osób zgłosiło swój udział w konkursie, miło mnie to zaskoczyło, jednak, kiedy przyszło co do czego i wylosować mogłam tylko jedną osobę, zrobiło mi się przykro, no cóż, mogę obdarować tylko jedną osobę. Jednakże mam zamiar jeszcze w wakacje zrobić dla Was kolejny konkurs i tym razem może zwycięzcami zostanie więcej osób... :D


Namęczyłam się z tymi karteczkami, żeby wszystkie były identyczne, ale bez zbędnego owijania, zwycięzcą zostaje:  
Beata M!
Gratuluję :D


Inf.
Przepraszam za zaległości na Waszych blogach, ostatnio miałam trochę załatwień, ale wszystko postaram się nadrobić do końca tygodnia. Dziękuję, że jesteście!

sobota, 21 czerwca 2014

Opowiem Ci - Katarzyna Meres - self-publishing

źródło






                                Autor: Katarzyna Meres
                                Gatunek: opowiadania
                                Ilość stron: 40
                                Ekranizacja: nie




Opis:
Książka to zbiór dwóch opowiadań, jedno z nich: "Opowiem Ci", przenosi nas w czasy II wojny światowej, Amelia zdradza sekret swojej wnuczce, mówi jej o swojej pierwszej, prawdziwej miłości, o ukochanym, z którym nie powinna być związana, o tajemnicy, którą ukrywała przed całą rodziną.
Opowiadanie "Lepszy początek" to historia Wiktorii, młodej kobiety, która mimo swojego wieku, przeżyła już nie jedno nieszczęście. Po śmierci męża popada w depresję, na domiar złego, a może wręcz odwrotnie, zjawia się ktoś, kto na nowa zdziera ledwie zagojone rany przeszłości, z tajemnicą, która może zmienić życie kobiety.


Recenzja:
Każdy z nas ma marzenia, nie słucham tych, którzy teraz powiedzą, że to zdanie ich nie dotyczy, bo w głębi serca każdy wie, że jest ono w stu procentach prawdziwe, tylko niektórzy nie przyznają się do swoich pragnień, zapewne boją się rozczarowania, ja też się boję, ale czy takie same lęki miała Katarzyna Meres, autorka "Dźwięków wspomnień", kiedy zabrała się za pisanie swojego debiutu? Całkiem możliwe, ale o to musicie ją zapytać sami. Jednak ona to zrobiła, spełniła swoje marzenia. Kiedy my pozwalamy, żeby nasze fobie, objęły nad nami władzę, sprawiając, że cele, które pragniemy osiągnąć, powoli wygasają.
Zaczynam trochę nietypowo, pisząc o autorce, ale robię to dla tego, że Kasia, którą większość blogosfery zna z jej bloga: Świat Kasencjusza jest dla mnie inspiracją, do wiary w swoje umiejętności, spełnianie własnych marzeń. Młoda kobieta, studentka, niezwykle pomocna blogerka(dziękuję jeszcze raz za wykonanie banerów), autorka książki i zbioru opowiadań, który sama zredagowała od góry do dołu, zaprojektowała tą cudowną okładkę i udostępniła dla swoich czytelników, całkowicie za darmo, dla tego zachęcam, przeczytajcie, bo warto.

"Tylko jeden raz przeżywa się całym sobą tak potężne uczucia, które zadziwia swoją siłą nie jeden raz. Miłość  przychodzi niespodziewanie. Niespodziewanie odchodzi pozostawiając pustkę, ból oraz tęsknotę. Niewyobrażalną tęsknotę. Słowa nie wystarczą."

Dwa opowiadania, każde z nich, przepełnione jest emocjami, są zaskakujące i pełne nadziei. Moim ulubionym jest to pierwsze, które wygrało konkurs na blogu Awioli, wspominałam już Wam o nim, kiedy chwaliłam się, moim trzecim miejscem, ale mój wiersz nie ma porównania do opowiadania Kasi. "Opowiem Ci" przemówiło do mnie bardziej, wywarło na mnie silniejszy nacisk, mimo że nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Drugie opowiadanie jest równie dobre, choć było dla mnie momentami zbyt melancholijne, ale wiecie co jest najlepsze? Słyszałam takie "plotki", że może doczekamy się jego kontynuuacji.
Styl Kasi jest przystępny, czyta się dobrze i szybko, widać jednak, że brakuje tej ręki redaktora, który wprowadziłby małe poprawki, ale jak na self-publishing jest na prawdę dobrze.


"Obietnice nie są niczego warte, jeśli nie możesz ich dotrzymać."

 Oceny nie wystawiam, po prostu trudno byłoby mi ocenić same opowiadania, nie patrząc przez pryzmat tego, jak bardzo lubię autorkę i jej bloga, ale powiem Wam tyle, na prawdę warto przeczytać, bo są to wartościowe historie i co jest ogromnym plusem dla czytelników, w których portfelach wiecznie świeci pustką, możecie je zdobyć całkiem za darmo, wchodząc na bloga Katarzyny Meres. Polecam.


Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +0,4cm = 60,6/160




Przypominam jeszcze o konkursie. Zostały już tylko 2 dni!

http://anikateraa.blogspot.com/2014/06/konkurs_3.html




środa, 18 czerwca 2014

Bliżej słońca








                              Autor: Richard Paul Evans
                              Tytuł oryginału: The Sunflower
                              Gatunek: powieść obyczajowa
                              Wydawnictwo: Znak literanova
                              Ilość stron: 315
                              Ekranizacja: nie







Opis:
Podobno to życie układa nasze scenariusze, historie, których nie wymyśliłby żaden człowiek. Planujemy wszystko, co do najdrobniejszych szczegółów, a z tego wychodzi coś zupełnie innego, czego nigdy byśmy się nie spodziewali.

Christine zawaliło się dotychczasowe życie, aby wyjść z dołka, razem z przyjaciółką wyjechała do Peru, aby pracować jako wolontariuszka. W środku amazońskiej dżungli spotyka Paula, lekarza, który prowadzi dom dla porzuconych dzieci. Spędzają ze sobą sporo czasu, ale los ich rozdziela, wiedzą, że nie ma o co się starać, przecież już wkrótce, będzie dzielić ich, tysiące kilometrów.


Recenzja:
"Wszyscy nosimy w głowie obraz tego, jak powinno wyglądać nasze życie, namalowany pędzlem naszych pragnień i celów. Tymczasem w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że ono nigdy nie wygląda tak, jak sobie wyobraziliśmy. W tym tkwi tajemnica człowieczeństwa. Choć wolimy w to nie wierzyć, życie w znacznej części jest tylko reakcją na okoliczności."

Richard Paul Evans to pisarz, o którym słyszała masa osób, ceniony w blogosferze i autor wielu książek. "Bliżej słońca" to moje pierwsze spotkanie z Evansem i jestem pewna, że nie ostatnie. Podobno ta pozycja nie mieści się w czołówce jego najlepszych, ale i tak zbiera wysokie oceny, a ja dzięki niej, odkryłam nowego pisarza, którego książek uporczywie będę szukać.

Zaczynając czytać, myślałam, że będzie to powieść autobiograficzna, przyznam, trochę się wystraszyłam, bo moje ostatnie zetknięcie z takim zabiegiem, nie skończyło się przyjemnie, poprawka, w ogóle się nie skończyło, a był to utwór, lubianego przeze mnie jak i wielu z was, Nicholasa Sparksa, ale obiecuję, spróbuję zmierzyć się z tą książką jeszcze raz.
Wracając do "Bliżej słońca", autor opowiada o wyjeździe do Peru, kiedy to poznał Paula Cooka, lekarza, który wyjechał do Ameryki Południowej w poszukiwaniu sensu życia i odnalazł go, ratując dzieci z ulicy, dając im dom i miłość. R.P. Evans postanowił spisać jego historię i tak o to teraz, możemy przeczytać o tym człowieku i o Christine, kobiecie, której fobią był strach przed porzuceniem.

"Całe życie stawiamy coraz wyższe płoty, montujemy mocniejsze zamki, tymczasem największe zagrożenia tkwią już w środku."

  Dużym plusem dla książki jest miejsce akcji, a mianowicie Ameryka Południowa, serce dżungli. Książka to wyprawa w dalekie rejony, gdzie cywilizacja nie zostawiła znaków swego istnienia lub w miejscu, gdzie jest bardzo słabo rozwinięta. Przyjemnie tak popatrzeć oczami wyobraźni na coś, co jest dalekie od tego, co widzimy na co dzień. Nie jest to książka podróżnicza i z tym gatunkiem łączy ją tyle co psa z kotem. Niby oboje to czworonożne zwierzęta, ale tak różne od siebie, "Bliże słońca" to raczej świetny materiał na komedię romantyczną niż programów podróżniczych Cejrowskiego, choć możemy się dowiedzieć wielu ciekawostek na temat odległej nam Ameryki Południowej. Dowiadujemy się jak prosperuje handel dziećmi, turystyka seksualna i wielu interesujących faktów na temat dżungli i ludzi ją zamieszkujących.

"Amaracayre nie kłamią. W ich kulturze to pojęcie nie istnieje."

Jednak w całej powieści na pierwszy plan wysuwa się wątek romantyczny i to on odgrywa tutaj główną rolę. Nie jest on ckliwy, przesłodzony, ale w każdym razie jest go dużo, choć słyszałam, że jest to znak rozpoznawczy Evansa, jednak, żeby nie odstraszyć nikogo, powiem tyle, mnie on nie przeszkadzał.
Do czytania zachęca nas fakt, a raczej tajemnica; dlaczego Paul przyjechał do Peru, autor nie zdradzi jej nam, dopóki nie dobrniemy do ostatnich stron powieści.
Oprócz wnętrza książki, chciałabym poruszyć temat jej części zewnętrznej, która mimo wzbranianiu się czytelników, odgrywa dużą rolę przy wyborze lektury, szczególnie wtedy, kiedy strzelamy w ciemno. Okładka jest całkiem ładna, jednak kiedy poznajemy wnętrze, wydaje nam się, że nie ma z nim wiele wspólnego, a szkoda. Podobnie tytuł, który nie zgadza się ze swoim oryginałem, "sunflower" w języku polskim znaczy "słonecznik" i gdy tylko znacie powieść, związek jest oczywisty, gorzej z polskim, no ale nie mogę zaprzeczyć, że to polska wersja podoba mi się bardziej.

"Czasami masz tylko kilka sekund na podjęcie decyzji. Wybierzesz dobrze - jesteś aniołem, źle - diabłem wcielonym. A w gruncie rzeczy to tylko loteria."

Każdy człowiek ma swoją własną historię, nawet z pozoru najnudniejsze życie, skrywa w sobie tajemnice, kiedy je poznajemy, doceniamy człowieka. Życie ludzkie to nieustanne decyzje, wybory, przypadki, a to wszystko składa się na nasz obraz w chwili śmierci. Niektórych historie nie zostaną zapomniane, innych odejdą w niepamięć, w gruncie rzeczy nawet banalne historie są piękne, ale czy je takimi uczynimy, zależy od nas samych.
"Bliżej słońca" to historia, której zakończenie można przewidzieć, ktoś powie banalna, ale zaprzeczy, kiedy powiem, że nic nie wnosi do naszego życia, bo ona ukazuje nam bardzo dużo. Jestem pewna, że takie książki powinno się czytać, idealny poprawiacz humoru, podbudowująca i piękna. Polecam nie tylko fanom Richarda Paula Evansa, czy miłośnikom powieści obyczajowych, ale każdemu z osobna.

Moja ocena:
6,5/10
  Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +2cm = 60,2/160


http://anikateraa.blogspot.com/2014/06/konkurs_3.html
Zawieszka i książka, które zostały wykorzystane do zdjęć w tym poście, możecie wygrać w konkursie, którego jestem organizatorką. Wszystkich, którzy jeszcze nie wyrazili chęci udziału, serdecznie zapraszam. Wystarczy kliknąć w powyższy baner. :D

niedziela, 15 czerwca 2014

Wakacyjne czytanie - stosik zaległości

fotograf - moja przyjaciółka - Kinga K.


Witam Was bardzo gorąco! Jesteście najlepszymi czytelnikami na całym świecie! Dziękuję za miłe słowa, a nowym obserwatorom jak i tym wytrwałym, życzę wytrwałości i cierpliwości, mam nadzieję, że nadal będziecie towarzyszyć mi w tej blogowej przygodzie!

Dzisiaj przychodzę do was ze stosikiem moich nieprzeczytanych zbiorów, jedna z książek jest u mnie już jakieś półtora roku i wyobraźcie sobie, nawet jej nie tknęłam. W te wakacje postanowiłam uporać się z własnymi, zaległymi zbiorami, które możecie zobaczyć na zdjęciach.
Post miał być dodany na początku czerwca, zważywszy na to, że jako tegoroczna maturzystka, wakacje zaczęłam 28 maja, ale ja to ja i stosik jak zwykle pojawia się w połowie miesiąca.

Dość ględzenia, przechodzimy do tego, co interesuje nas najbardziej, czyli książek!!!
 




1. Dopóki śpiewa słowik - Antonia Michaelis (wygrana na portalu Lubimy Czytać)
2. Bez zobowiązań - Jacqueline Susann (prezent od mojej biblioteki)
3. Koniec i początek - Nora Roberts (pożyczona na wieczne nieoddanie z biblioteczki mojej Mamy)
4. Hobbit - J. R. R. Tolkien (prezent na dzień kobiet)
5. Dziewczyna, która kochała Toma Gordona - Stephen King (zakup własny)
6. Obsesja -Erika Spindler (wygrana na blogu MK Czytuje)
7. Trzy metry nad niebem - Federico Moccia (prezent na gwiazdkę od Kingi)
8. Papierowe marzenia - R. P. Evans (zakup własny)
9. Gwiazd naszych wina - John Green (zakup własny, i już zrecenzowane)
10. Bliżej słońca - R. P. Evans (zakup własny, do wygrania w konkursie)
11. Kronika ślubnych wypadków - Jessica Hart (wygrana w konkursie u Awioli)
12. Kto się śmieje ostatni - Trish Wylie (wygrana w konkursie u Awioli)
13. Światła pochylenie - Laura Whitcomb (zakup własny, dzięki informacji Katarzyny Meres, dołapałam ją za zaledwie 5 zł, dziękuję kochana! Niestety oferta już jest nieaktualna :()





To jeszcze nie wszystko, bo w wakacje mam zamiar wywiązywać się z wyzwań, więc będzie sporo Stephena Kinga.
Mam dla Was też zaległy post z cyklu ulubione lektury.
Czekają Was posty mniej tematyczne, ale i recenzje książek, które dołapię w bibliotece.







źródło
Na koniec muszę się Wam pochwalić(nie żebym się wgl. dzisiaj nie chwaliła czy coś), wspominałam już o wygranej w konkursie u Awioli, zadaniem konkursowym było napisanie pracy pt. "Mój najlepszy flirt", każda forma była dozwolona, ja wybrałam wiersz, który zajął trzecie miejsce, byłam nieziemsko szczęśliwa. Oprócz książek mieliśmy zagwarantowane, że nasze prace zostaną uwiecznione w e-booku i doczekaliśmy się. E-book jest gotowy i można go pobrać zupełnie za darmo tutaj - klik. Zapraszam do czytania, moja praca występuje pod nazwą - Anna Porębska.
http://anikateraa.blogspot.com/2014/06/konkurs_3.html




środa, 11 czerwca 2014

Gwiazd naszych wina - film + książka







                            Autor: John Green
                            Tytuł oryginału: The Fault In Our Stars
                            Gatunek: literatura młodzieżowa
                            Wydawnictwo: Bukowy Las
                            Ilość stron: 310
                            Ekranizacja: tak








Opis:
Hazel ma to "szczęście", że na każdym kroku towarzyszy jej najbliższy przyjaciel, Philip, aparat tlenowy, nie może bez niego żyć, a po jego odłączeniu, po prostu przestanie oddychać. 16-letnia dziewczyna choruje na raka płuc, a jej głównym zajęciem jest oczekiwanie na śmierć, jak najbardziej, odcinając się od świata, aby "granat", za który się uważa, nie zranił jeszcze większej ilości osób.
Jej plany krzyżują się, kiedy na spotkaniu grupy wsparcia poznaje Augustusa, przystojnego, młodego mężczyznę, który uporczywie się jej przygląda i to nie ze względu na Philipa!
Hazel i Augustus znaleźli się na jednej drodze, krótszej niż pozostałe, dokładnie wiedzą do czego zmierzają, to znaczy, wie o tym główna bohaterka, a chłopak zwyciężył z chorobą, bo przecież miał na to aż 80% szans.


Recenzja:
Mam zaszczyt zaprosić Państwa na setną, a może i tysięczną recenzję "Gwiazd naszych wina", którą zapewne czytacie. Dzisiaj nie będę trzymać was w niepewności aż do ostatniego słowa, taić przed wami, czy rzeczywiście, książka jest tak dobra jak piszą na innych blogach, powiem od razu, jestem zachwycona. W oczach stoją mi łzy, choć moje gruczoły łzowe, nie wydzieliły ich tyle, co przy niektórych pozycjach, było ich mniej, ale wypłynęły, pozostawiając ciemne ślady od tuszu do rzęs, dzięki Bogu, miałam chusteczkę pod ręką, dobrze, że ta setka recenzji, którą wcześniej przeczytałam.

Pierwsza strona, a na mojej twarzy wykwitł uśmiech, nie znikał on na długo, pojawiał się wymiennie z poczuciem beznadziejności, przechodzącej w stan rozpaczy nad losem, przecież fikcyjnych bohaterów. Mimo to zżyłam się z nimi, kilka godzin, które z nimi spędziłam wyryły w mojej głowie swoje miejsce, Hazel i Augustus, uwielbiam ich, jeszcze jest Isaac i kilka mniej istotnych postaci, ale to Ci dwoje, są bohaterami, których tak polubiłam. Nastolatkowie o niezwykle wnikliwej zdolności postrzegania świata, są mądrzy, inteligentni, ciekawi świata, o czym świadczą ich wypowiedzi, które w żadnym wypadku, nie zostały przesadzone. Mimo stanu, w którym się znaleźli do końca byli silni i nie opuszczał ich humor, tak świetnie dobranych bohaterów, na prawdę rzadko się spotyka.

Czy książka o śmierci, chorobie, która pędzi w jednym kierunku, nie dając nadziei, może być zabawna?, czy kiedy głównym tematem powieści jest rak, możemy, co kilka stron uśmiechać się, czytając ironiczne wypowiedzi bohaterów?, bo sarkazm to ich drugie imię i nie da się inaczej, na prawdę.

"Przekonanie, że się umrze, jest kolejnym skutkiem ubocznym umierania."

Wiedziała, po prostu wiedziałam, kiedy czytałam Wasze recenzje, że muszę mieć ją dla siebie(tzn. książkę), że nie będę w stanie jej zwrócić, albo rozstanę się z nią, z bólem serca, jak było już nie raz i kupiłam, przeczytałam, jeszcze przed premierą filmu, aby nic nie zepsuło mi przyjemności jej poznawania, i to była przyjemność, jedna z tych lepszych, które mogą przytrafić się czytelnikowi. Książka jest urocza, słodka niczym miód, nie, przepraszam, jak czekolada, bo jest to piękna słodycz nastoletniej miłości, estetycznej i akceptowalnej, aż miło się czyta.

"-Czasami ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają - wyjaśniłam. Isaac spojrzał na mnie ze zdumieniem. - No jasne, oczywiście. Ale i tak należy ich dotrzymywać. Na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu."

 Książka jest zabawna, ironiczna, ale czy film zostałby nazwany horrorem, gdybyśmy oglądając, nie trzymali koca w gotowości, aby w razie potrzeby zakryć nim oczy(no dobra zdarzają się takie horrory, którym bliżej do komedii niż do filmu grozy, a wtedy nie potrzebny nam koc, a raczej paczka chusteczek do otarcia łez, po najwyższym stopniu śmiechu, ale do rzeczy), albo dramatem, kiedy w zakończeniu nie wylaliśmy morza łez, a zdarza się, że oceanu, myślę, że nie, przynajmniej nie w filmie godnym polecania, tak też książka o raku, nieuleczalnej chorobie i śmierci, musi na nas wywrzeć odpowiednie wrażenie i tak się właśnie stało, po moim policzku płynęły łzy gęstymi strumieniami, ale o to w tym chodzi i takie właśnie książki lubię, tylko ostrzegam, jedna chusteczka nie wystarczy, zaopatrzcie się w paczkę! 

Czy polecam? Oczywiście, że tak! Jaką ocenę wystawiam? I tu jest problem, długo się zastanawiałam, podobnie jak nad książką, ale to jest tylko oznaka tego, że tą pozycję warto przeczytać, bo lektura, która wymaga od nas myślenia, tkwi w naszych głowach nawet po zakończeniu, jest wartościowa, doskonale o tym wiecie.
W każdym razie polecam. Najlepiej wyposażcie w nią swoją biblioteczkę, cudowne wydanie, równie piękne wnętrze, które przyciąga, magnetyzuje. Książka jest cudowna, ona się nie kończy, bo takie historie nie mają finału, one żyją w nas i kiedyś będzie taki moment, że ponownie o sobie dadzą znać, ale na razie zamykam książkę, ostatnie drzwi za Hazel i Augustusem. Do zobaczenia.

Moja ocena:
9/10
  Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +2,3cm = 58,2/160
2. Najpierw książka, potem film

 

Ekranizacja:

Kiedy czytacie książkę, która jest, jednym, prostym słowem, cudowna, a za kilka dni ma być premiera ekranizacji, oglądacie setki zwiastunów na you tubie, czasem w kółko tych samych, spodziewacie się czegoś niesamowitego, czegoś, co wbije was głęboko w fotele, nie wypuści z sali kinowej, nawet za silną potrzebą, a w pewnym momencie po waszym policzku popłynie łza, wtedy wiecie, że przeżywacie coś pięknego, że film jest wartościowy. Jednak, gdy się zawiedziecie, to zostaje gorzki posmak, który obejmie pamięcią "Gwiazd naszych wina", film, na szczęście tylko film.

źródło
Dzisiaj razem z przyjaciółką, wybrałyśmy się do Krakowa, cel oczywisty, ekranizacja powieści, której oddałam setki moich ostatnich myśli i wiecie co? Bałam się, bałam się tego, że się rozczaruję. Jednak, kiedy już siedziałam w kinie i reklamy rozpętały się na ekranie, myślałam, że nie wytrzymam, chciałam zobaczyć film jak najszybciej. 
I zaczęło się, a wiecie, co było najlepsze? To, że film był piękny i łza spłynęła po policzku, i nie dało się oderwać wzroku. Cudowny, może nie zastąpi książki, ale jest dobry, a nawet jak na ekranizację, bardzo dobry. Nie pominęli nic ważnego, może kilka rzeczy zmienili, między innymi, pierwsze spotkanie Hazel i Gusa, kiedy to wpadli na siebie, jak w typowych filmach dla nastolatek, ale wybaczam wszystko, nawet tą sprawę z listem.

źródło
Hazel (Shailene Woodley) i Gus (Ansel Elgort) to para, którą uwielbiam, błyskotliwi, spostrzegawczy i inteligentni, zabawni i nieszczęśliwi, ale razem, dzielni. Uważam, ze każdy powinien poznać ich historię, obowiązkowo najpierw książka, później film.
A no i uwielbiam Augustusa, tak piszę, gdybym o tym przypadkiem nie wspomniała <3 Aktorzy 
genialni, idealnie wpasowali się w rolę dwójki głównych bohaterów, pełna podziwu byłam też dla matki Hazel. Film dobrze zrobiony, muzyka już zawsze będzie mi się kojarzyć z "Gwiazd naszych wina", szczególnie utwór One Republic - What you wanted, albo Boom clap (Charlie XCX)  <3



Polecam i jeszcze raz polecam!

niedziela, 8 czerwca 2014

Ulica Pogodna







                   Autor: Aleksandra Domańska
                   Gatunek: powieść obyczajowa
                   Wydawnictwo: Świat Książki
                   Ilość stron: 303
                   Ekranizacja: nie









Opis:
Marta to młoda kobieta, szukając stabilności i wielkiej, romantycznej miłości, wyszła za dużo starszego od niej, poetę. Kiedy poznajemy bohaterkę, ich związek powoli się rozpada, nie ma w nim uczucia, a nawet wzajemnego zainteresowania stron sobą. Mąż ignoruje Martę, która powoli popada w depresję.
Pewnego razu, całkiem przypadkiem trafia na tytułową, ulicę Pogodną, poznaje tam bardzo oryginalnych ludzi, a atmosfera tego miejsca podnosi ją na duchu, coraz częściej odwiedza tytułową ulicę, aż w końcu od pewnej mieszkanki dostaje propozycję pracy. Marta staje przed trudnym wyborem, z jednej strony może pozostawić dawne życie za sobą, dobrze płatną pracę, stabilność, a nawet Stefana, z  drugiej zaś walczyć o związek, a tym samym, ulicę Pogodną uczynić niedoścignionym wspomnieniem.

Recenzja:
Nie zawsze to, co wydaje się dobre, takie właśnie jest. Czasem nasze wybory, przynoszą ze sobą smutek i cierpienie., choć przecież trzymaliśmy się kurczowo utartych ścieżek, po których przeszedł już nie jeden człowiek i był szczęśliwy.
Każdy z nas ma inne poczucie szczęścia i to ono decyduje, czy w swoim życiu zaznamy tego, czego skrycie pragniemy.
Marta wiedziała, czego chciała, zdobyła coś, o czym marzyło wiele kobiet, kierując się tym, co wydawało się bezpieczne, popełniła jeden z największych błędów w życiu, poślubiła mężczyznę, który jej nie kochał, może był nią zauroczony, ale jego uczucie szybko się wypaliło, wyżerając życie z głównej bohaterki.

"Ulica Pogodna" to książka o kobiecie, która stara odnaleźć się iskierkę dobra, która naprowadzi ją na nową ścieżkę, już niekoniecznie, tą łatwą, sprawdzoną przez wszystkich, ale własną. Szuka jej na ulicy, czyniąc drobne, dobre uczynki wobec obcych ludzi i to jej pomaga utrzymać radość ducha, ale momentem kulminacyjnym jest jej wizyta na ulicy Pogodnej, w miejscu, które zadecyduje o jej przyszłości.
Jednakże nie jest to tylko książka o Marcie i jej odnajdywaniu szczęścia, czytając, mamy wrażenie, że jest to książka o ludziach, o ich historii. Bohaterami są mieszkańcy tytułowej ulicy, każdego z nich poznajemy dosyć dokładnie, dowiadujemy się o ich losach, o tym jak trafili do tego miejsca, o ludziach, którzy tutaj zmarli, żyli, wyjechali. Jedne z historii są wspaniałe, inne smutne, a jeszcze inne, przeplatane cierpieniem i powodzeniem. Miejsce, w którym znalazła się bohaterka to obraz uczuć i niezliczonej liczby historii.

Przyznam szczerze, że pożyczając tą książkę od koleżanki, kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Początek był bardzo dziwny, nie da się tego określić inaczej i chciałam wtedy skończyć czytanie, ale że nie w moim stylu, zostawianie nie dokończonych pozycji, tak więc brnęłam dalej, aż w pewnym momencie zauważyłam, że książkę na prawdę miło się czyta. Nie znajdziemy w niej multum emocji, nie wbije nas ona głęboko w fotel, bez problemu oderwiemy się od niej, żeby zrobić sobie herbatkę, ale gdy już wrócimy z przyjemnością będziemy czytać dalej.
W "ulicy Pogodnej" nawet ktoś z sokolim wzrokiem nie znajdzie pędzącej akcji, ani nawet tej ślimaczącej się, bo jej tu nie ma, są wydarzenia, ale nie ma się wrażenia, że to właśnie one odgrywają główną rolę.
Jak już pisałam, nie wiedziałam czego mam się spodziewać, w pewnym momencie byłam pewna, że Marta na Pogodnej znajdzie miłość swego życia, i że to ona ją tutaj przyciągnie, miło się zaskoczyłam, bo przyznam z lekkim poczuciem wstydu, że po prostu się pomyliłam. Choć znajdziemy wątek romantyczny, ale jak sama nazwa wskazuje, tylko wątek, nikły, którego pod koniec już sama z niecierpliwością oczekiwałam. I to był ogromny plus.

"Świat, który sobie wybudowaliśmy nawet tak pogodny jak Pogodna, bez naszej obecności jest jak krajobraz księżycowy. Muszą się ludzie krzątać, psuć, brudzić i zasmradzać, bo inaczej ich dzieło sobie nie radzi."

Zważywszy, że jest to debiut autorki, trudno ocenić powieść, nie ma w niej nic odkrywczego, przyciągającego i na prawdę jest wiele lepszych książek, o czym sami doskonale wiecie. Książka jest dobra na zabicie nudy i jak sama nazwa serii wskazuje, na leniwą niedzielę, bo tu nada się znakomicie. Bez problemu możemy zauważyć, że autorka, dopiero rozpoczyna przygodę z pisarstwem, dialogi nie są na wysokim poziomie, podobnie jak narracja, używanie cytatów, które często wydawały się nie na miejscu, albo niepotrzebne, a główna bohaterka... pierwszy raz spotkałam się z tak dziwną osobą. Jej zachowania nie da się zrozumieć, podam przykład, gdy facet cię zdradza, to czy patrzymy na to obojętnie i dalej jesteśmy z nim w związku? Często, nie da się tak po prostu odejść, ale uwierzcie mi na słowo, na jej drodze nie stała żadna poprzeczka.

 Podsumowując, na pewno nie jest to jeden z lepszych debiutów, które czytałam, książka nie jest też strasznie słaba, jak dla mnie, przeciętna i tyle. Miło się czyta, ale nie jest to ten rodzaj lektur, których szukamy z zapartym tchem, a później odrywając się od niej, boli nas kręgosłup i przypominamy sobie, że mamy coś takiego jak kość ogonowa, bo trudno nam było się od niej oderwać, żeby tylko zmienić pozycję. Niestety "Ulica Pogodna", do takich nie należy, ale można z nią miło spędzić czas, jeśli da się jej tylko szansę. Polecam każdemu, kto lubi powieści obyczajowe i szuka czegoś dla odprężenia po ciężkim dniu, tygodniu...

Moja ocena:
5/10

Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +2,3cm = 55,9/160




Wszystkich, którzy jeszcze nie zgłosili chęci udziału w konkursie, serdecznie zapraszam:



piątek, 6 czerwca 2014

Wymarzone czytadełko :D


Ostatnio nie mogę na nic znaleźć czasu, a logicznie rzecz biorąc powinno być na odwrót, bo przecież zaczęłam wakacje, no ale cóż, ważne, że na czytanie mam go wystarczająco, bo ostatnio same ciekawe pozycje, przewijają się przez moje ręce, mam dla was już dwie gotowe recenzje, które pojawią się na dniach, ale na razie musiałam w końcu odpowiedzieć na nominację Beti G. 
Nie mogłam się do niej kompletnie zabrać i podchodziłam na kilka razy, bo zadanie wbrew pozorom nie jest łatwe,  no ale zobaczcie sami :D

 1. Jaki tytuł nosiłaby Twoja wymarzona książka?
Pierwsze pytanie, a ja gapię się w monitor i nie wiem, co pisać. Co poniektórzy z was, wiedzą, że od czasu do czasu piszę też sama, a wiecie, kiedy przychodzi problem? Właśnie, kiedy muszę nadać tytuł. Wiem tyle, musi być chwytliwy, przykuwać uwagę, a ostatnio mam "obsesję"(troszkę przesadzone, ale pasuje mi to słówko tutaj) na tytuły 3-słowiowe a'la "Gwiazd naszych wina", "Trzy metry nad niebem", "Dopóki śpiewa słowik".


2. Do jakiego gatunku literackiego można by ją zaliczyć?(a może wymykałaby się wszelkim klasyfikacjom?)
Lubię książki, które łączą gatunki, trochę fantastyki, 3 łyżki kryminału, lekka doza dramatu, żeby można było troszkę popłakać sobie, najlepiej w finale, a to wszystko pokryć czymś z rodzaju thrilleru/horroru, żeby nie obyło się bez ciarek na karku.

3. Do stylu pisarskiego jakich autorów mogłabyś/mógłbyś przyrównać formę treści w tej książce?
 Byłaby to wybuchowa mieszanka, bo ich sposób pisania jet tak podobny jak słoń i mysz: Stieg Larsson, John Green, R. P. Evans, Stephen King, Suzanne Collins i może Richelle Mead był domieszała jeszcze. Ach, same znakomitości. :D

4. Gdzie miałaby się toczyć akcja książki? (świat realny a może wymyślony?)
 Świat wymyślony, ale na tyle normalny, żeby przypominał ten realny, z daleka od kosmosów i tego typu rzeczy. Mroczne zakątki cywilizacji, część akcji w górach, mile widziany las :D

5. Kto byłby jej głównym bohaterem? 
Czarownica, albo lepiej, młody=zły czarodziej (około 20 lat) :D

6. Na czym opierałby się wątek przewodni? (miłość, śmierć, zemsta? etc.)
Zemsta! Oj nawet mi się zarysował obraz fabuły z moim złym czarodziejem. :D

7. Książka posiadałaby szczęśliwe zakończenie czy też nie?
Pół na pół, żeby pozostawić nam lekko-gorzki posmak, ale mimo wszystko skończyłoby się w miarę dobrze jednak ten mały motyw bez happy-endu, skłaniałby nas do przemyśleń.

8. Napisana byłaby prostym językiem czy może treść kryłaby symbolizm i szczyptę filozofii?
Prosty język, ale bez przesady, ma się przyjemnie czytać, dlatego bez zbędnych filozoficznych odniesień, ale książka ma być dobra, dlatego konieczne jest, widoczne na pierwszy rzut oka, bogactwo językowe autora + odrobina symbolizmu.

9. Co prezentowałaby okładka?
 Po pierwsze, ma odnosić się do treści, ale bez jej zdradzania(bo raz spotkałam się z podobnym przypadkiem), zero cytatów z wypowiedzi sławnych ludzi, z tekstów z gazet, strasznie mnie to denerwuje, a na okładce, coś tajemniczego, może być w ciemnych zieleniach i czerniach.
Aż musiałam zrobić print screena, ktoś kojarzy? <3

10. A może już odnalazłaś/odnalazłeś "Wymarzone czytadełko? :)
Czy wymarzone, no nie wiem, ale na pewno mam wiele ulubionych, które możecie znaleźć w moim TOP-ie książkowym. :D


A teraz ja pomęczę kilka osób i nominuję:

  • http://lepsza-strona-ksiazki.blogspot.com
  • http://notreportefeuille.blogspot.com
  • http://antykwariatzciekawaksiazka.blogspot.com
  • http://zycnadalzpasja.blogspot.com/

Uff chyba dałam radę, ale oceńcie sami, bo coś sobie teraz nie mogę tej mojej wymarzonej książki wyobrazić, no ale nigdy nie miałam, ale tak to już jest jak człowiek nie potrafi się ograniczyć i chce mieć wszystko w jednym.
Na koniec przypominam o konkursie, a za kilka dni zapraszam na recenzję :D

http://anikateraa.blogspot.com/2014/06/konkurs_3.html

wtorek, 3 czerwca 2014

KONKURS!!!


Dano, dawno temu, a dokładnie, 10 lipca 2012 roku, powstał blog, na którym właśnie się znajdujecie, już za miesiąc będzie on obchodził swoje drugie urodziny, jestem taka dumna z mojego "dzieciątka", przyznam szczerze, nie byłam od początku przykładną "matką", zdarzały się miesiące bez wpisów,wiem straszne... ale od pewnego czasu blogosfera porwała mnie w swój wir, uwielbiam blogować, jest to swego rodzaju hobby, którym mogę się z wami podzielić, dlatego też dzisiaj podzielę się z wami bardziej materialnie. Mam dla was egzemplarz książki Richarda Paula Evansa, "Bliżej słońca", a dodatkowo, niektórzy z was wiedzą, że zajmuję się też handmadem (m.in. prowadzę bloga o tej tematyce), dlatego wykonałam dla was modelinową wygraną - zawieszka=książka. Wszystkich chętnych zapraszam!


Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka tego bloga, ponosi ona także koszty związane z nagrodą i wysyłką.
2. Czas trwania konkursu: 3 - 23 czerwca 2014r. (do północy).
3. Wyniki konkursu do 7 dni.
4. Zwycięzca zostanie zawiadomiony o wygranej poprzez e-mail, na odpowiedź czekam 3 dni, jeśli jej nie uzyskam, zostanie wyłoniony kolejny zwycięzca.
5. Wygrywa jedna osoba. Zwycięzca zostanie wyłoniony poprzez losowanie.
6. Wygraną wysyłam tylko do osób mieszkających na terenie Polski!
7. Umieszczenie podlinkowanego banera na swoim blogu +1 los
8. Udostępnienie w google+   +1 los

 
 
 
Wzór zgłoszenia:
1. Zgłaszam się!
2. Nick/nazwa.
3. Adres e-mail.
 
Dodatkowo:
4. Baner.
5. Udostępnienie.
 
 
 
 


niedziela, 1 czerwca 2014

Kosogłos



 

                        Autor: Suzanne Collins
                        Tytuł oryginału: Mockingjay
                        Tom: III
                        Gatunek: science-fiction
                        Wydawnictwo: Media Rodzina
                        Ilość stron: 373
                        Ekranizacja: tak (już wkrótce)
 Uwaga! Mogą występować spoilery I części!



Opis:
Nareszcie ujawnia się Trzynasty dystrykt, zdecydowany walczyć przeciw Kapitolowi. Katniss Everdeen, 17-letnia dziewczyna, gdyby nie zdarzenia z ostatnich dwóch lat, nadal byłaby uznawana za dziecko, jednak w oczach mieszkańców Panem, stała się dorosłą kobietą, silną wojowniczką, ofiarą Kapitolu, a co najważniejsze symbolem rebeliantów. Katniss Everdeen to Kosogłos.
Wybucha krwawa, brutalna wojna, dystrykty walczą o wolność, jednak nie tak łatwo pokonać prezydenta Snowa, tym bardziej, że nadal jest on w stanie złamać źródło siły i odwagi rebeliantów, ich Kosogłosa, przeciw, któremu użyje specjalnej „broni”, uwięzionego w Kapitolu, Peete…


Recenzja:
Wojna to zło. Niech każdy, kto uważa podobnie, podniesie rękę do góry. Widzę same uniesione dłonie. W oczach niektórych łzy, tych którzy stracili z tej przyczyny bliskich, którzy są zbyt wrażliwi, to nie jest książka dla nich, albo może i tak, jeśli tylko wytrzymają falę okrucieństwa, przepływającą przez powieść Collins. Inni mogą pocieszać się myślą, że to tylko fikcja, aż nazbyt realna, ale nadal fikcja. Ale czy na pewno? Sądzę, że nie, to powieść, w pewnym sensie, symboliczna, która pokazuje okrucieństwo wojny, siłę władzy i chęć jej zdobycia za wszelką cenę, po trupach do celu, dosłownie. Bo w ostatecznym rozliczeniu, każdy chce tego samego. 
Książka ostrzega, otwiera oczy, przeraża okrucieństwem, bo mimo pomarańczowych włosów, kolorowych stroi i głupoty mieszkańców Kapitolu, na ich miejscu możemy wyobrazić sobie zupełnie innych ludzi. Rozstrzeliwanych na ulicach podczas II wojny światowej, czy choćby tego, co się działo zupełnie nie dawno. 



W recenzji poprzedniej części wspomniałam, że w trylogii Collins nie ma happy-endów. Jak myślicie, miałam rację? Większość z was, którzy przeczytali „Kosogłosa”, pewnie zna odpowiedź na moje pytanie, które wbrew pozorom, nie jest łatwe, bo czy szczęśliwym zakończeniem, można nazwać koniec wojny, patrząc na liczbę osób, które poniosły w niej śmierć, a przecież każda z nich to osobne istnienie, z każdym z nich, wiążą się inne wspomnienia i my też je mamy, tracąc jednego z ulubionych bohaterów, czujemy smutek, ja też straciłam, nawet nie jednego.

Trzecia część trylogii znacznie różniła się od swoich poprzedniczek. Wywarła też zupełnie inne wrażenie na czytelniku, pozostawiła gorzki posmak. Dużo w niej brutalności, scen walki, zabijania niewinnych ludzi, co dla niektórych może być nużące, główna bohaterka wiele razy, załamuje się. W końcu jest jeszcze bardzo młodą kobietą, kto z nas utrzymałby na swoich barkach taki ciężar. Katniss nigdy nie była moją ulubioną postacią w trylogii, choć nigdy nie powiedziałam, że jej nie lubiłam, szczerze, podziwiałam jej siłę, charakter, który potrafił znieść niemal wszystko, ale to tylko człowiek, tylko maszyny potrafią ignorować ból, fizyczny, ale i ten najgorszy z możliwych, psychiczny.

„ - Finnick? – powstrzymuję go. – Może w spodniach?
Opuszcza wzrok na nogi, jakby pierwszy raz zauważył swój strój, po czym jednym ruchem
ściąga swoją koszulę i zostaje w samej bieliźnie.
- Dlaczego? – Przybiera absurdalnie prowokującą pozę. – Czy mój wygląd nie pozwala ci
się skupić?”

Mimo, że w całej powieści panuje smutny nastrój, który obejmuje czytelnika swoimi wielkimi łapskami,  na szczęście czasem je luzuje, choć na kilka chwil, żeby dodać do goryczy trochę humoru. Specyficzny humor Finnicka, którego bardzo polubiłam, ironiczny Haymitch. Oraz momenty, które napełniały czytelnika nadzieją.

„Zaraz, zaraz. Haymitch uśmiecha się do mnie jak psychopata.
  - Właśnie, przecież nie chcielibyśmy stracić naszego małego Kosogłosa teraz, kiedy w końcu zaśpiewał – cedzi z udawaną słodyczą, a ja odnotowuję w pamięci, żeby nie zostawać z nim sam na sam, bo najwyraźniej przez tę durną słuchawkę nachodzą go mordercze myśli.”

źródło
Wspomniałam już o bohaterach, Katniss, każdy już zna, wiele osób ją uwielbia, niektórych drażni, tak i mnie czasem przeszkadzało jej zachowanie, którego momentami nie rozumiałam. Wiele razy zapewniała, że tak bardzo kocha swoich bliskich, ale chciała ich poświęcić dla prywatnej zemsty. Jednak nie można jej miłości poddać wątpliwościom, pomimo tych kilku incydentów, zbyt wiele mamy na to dowodów.
To co Kapitol zrobił z ludźmi jest straszne. Historia Finnicka, zwycięzcy Igrzysk Głodowych, chyba każdy wzruszył się przy tej historii. Prezydent Snow był okrutny, każdy doskonale jest tego świadomy, awoksy(ludzie, którym ucinano języki), organizowanie Igrzysk, terror, jednak władza w Trzynastce, która ma ich ponoć wybawić jest lepsza? Już na początku uderzyło mnie nieludzkie traktowanie „wrogów”, ekipy Katniss z Kapitolu. Nie chcę zdradzić zbyt wiele, bo już dużo napisałam, ale uwierzcie mi, takie zachowanie nie prowadzi do niczego dobrego…

„Jesteśmy kapryśnymi, głupimi istotami o marnej pamięci i wielkim talencie do samozniszczenia.”

Ta trylogia jest niesamowita, nie sposób o niej zapomnieć, skończyłam ją dzień przed napisaniem tej recenzji, ale podczas pisania, w głowie kotłowało mi się milion myśli, dalej czułam to napięcie, a nawet smutek i mieszane uczucia, które tak trudno wyrazić. Posunę się do banalnego stwierdzenia, Suzanne Collins napisała coś prawdziwego. Każdy powinien przeczytać tą trylogię, przemyśleć wszystko i zastanowić się jeszcze raz, do czego to wszystko prowadzi.
Wspomnę jeszcze o jednym szczególe, który jest dosyć istotny, a mianowicie niemożliwość czytania i kończenia „po rozdziale”. Autorka prawie za każdym razem kończąc rozdział, wywoływała w czytelniku uczucie napięcia, świetnie to skonstruowała, choć czasem mnie to niesamowicie denerwowało, kiedy musiałam, książkę na chwilę odłożyć, ale nie pozwalała mi na to, przejmująca do głębi ciekawość.

Jeszcze raz to napiszę, ta trylogia jest niesamowita. Każdy musi ją przeczytać, historia, jest przejmująca, wciągająca, a przede wszystkim mądra. Wstrząsa czytelnikiem i ukazuje mu prawdziwość wojen, rewolucji. Podziwiam Collins, za fikcyjny świat, który stworzyła i za sposób w jaki przekazała nam to wszystko. Bo wojna to zło i każdy powinien o tym pamiętać. „Prawda czy fałsz?”
Ocena III książki, jest niższa niż poprzednich części, ale gdybym miała wystawić ją całej serii, zdecydowanie dałabym mocne 9. Kończę słowami Effie Trinket „niech los zawsze wam sprzyja!” i czytajcie, bo warto.

Moja ocena:
7/10

 Zobacz także: 
 Okładka książki Igrzyska śmierciOkładka książki W pierścieniu ognia

<--- Cudowne prawda?
Nie było mnie ostatnio dłużej niż zwykle, a to przez to, że 28 maja, o godzinie około 19, oficjalnie rozpoczęłam wakacje!!!
Nie było mnie kilka dni w domu, ale teraz już wracam, pełna sił i motywacji.
Wszystkie zaległości postaram się na dniach nadrobić, a was zapraszam za kilka dni, na konkurs, w trakcie, którego przygotowań właśnie jestem. :D