Już dawno nie pisałam o żadnej filmowej produkcji. Powód tego jeden, nie miałam czasu na oglądanie niczego poza debilnymi filmikami na you tubie (Jesteś zwycięzcą - może ktoś widział, w sumie nieźle motywujące haha) oraz serialami, które uwielbiam i kiedy mam wybór, film a serial, oczywiście wybieram tą drugą wersję. Wolę oglądać to, co już jest sprawdzone i na pewno mi się spodoba, dobrze odmużdży i zrelaksuje. Nie lubię tracić jakże cennego czasu na film, w którego połowie oddam się w wielkie łapska Morfeusza.
Lubicie komedie?
Bo ja nie.
Ok, to nie do końca prawda, każdy lubi się śmiać i zapytajcie kogokolwiek z moich znajomych, ja robię to za często, nawet, gdy się denerwuję, ale to nieważne. Komedie też bym lubiła, gdyby były zabawne i jest taka mała garstka, która mnie na prawdę bawi. Reszta to tylko momenty, a momenty to nie film i tego nie można nazywać komedią.
Może mam kiepskie poczucie humoru, bo nie bawią mnie rasistowskie/seksistowskie kawały, ale czy kogoś, kto śmieje się z tak suchego sucharu jak:
-Gdzie tańczą konie?
-Na balkonie! (haha kumacie?) :D
można postawić w stan oskarżenia za kompletny brak humoru? Bo nie sądzę.
A to, że jestem troszkę wybredna uważam za zaletę, no bo jakby nie patrzeć, możecie mi zaufać, że polecę Wam coś godnego uwagi, choć ręki uciąć sobie nie dam, głowy tym bardziej, że będziecie ryczeć ze śmiechu, bo wiecie, każdy ma inne poczucie humoru.
Marley i ja
- amerykański film komediowy z
2008 roku w reżyserii Davida Frankela, w którym główne role zagrali Owen
Wilson i Jennifer Aniston. Film jest ekranizacją książki Johna Grogana
pt. „Marley i ja”. ( źródło - Wikipedia)
Oglądałam już masę komedii i wiecie co. Teraz już się nie robi dobrych filmów z tego gatunku! Idziemy na łatwiznę, seks na ekranie, dużo krwi lub żart na niskim poziomie, najlepiej, żeby kogoś obrażał, to będzie dobre, to się sprzeda.
I wiecie co? Mamy rację, bo to się sprzedaje, nie chcę dochodzić dlaczego. Lepiej nie.
Wiecie, co jest najlepsze? Że ja też czasem cieszę się jak głupia z takich rzeczy, pisałam kiedyś o mojej ulubionej komedii: "Agenci bardzo specjalni" i tam jest sporo tego typu żartu, ale jest też wiele więcej, co sprawia, że wszystko współgra ze sobą i sprawia, że ten film jest tak głupi, że aż śmieszny i przede wszystkim, dobry. Wspaniali aktorzy, którzy potrafią rozbawić i nie tylko prostackie żarty.
źródło |
John i Jenny to młode małżeństwo. Ona chce mieć dziecko, on nie jest na to gotowy. Zwierza się przyjacielowi, a kumple jak to mają w zwyczaju, zawsze podrzucą dobrą radę. Kup psa, gdy twoja kobieta zajmie się wychowywaniem szczeniaka, na jakiś czas odechce jej się dziecka. Pomysł się sprawdza, mały labrador o wdzięcznym imieniu, Marley, czterema łapkami, wkracza w życie pary. Narobi w nim niezłego zamieszania, ale o tym przekonacie się na własne oczy. Mam tylko nadzieję, że uda mi się Was przekonać, abyście wygodnie umościli się w fotelu i włączyli "play"!
"Marley i ja" to komedia innego typu, bardzo zabawny film, wielokrotnie przestawałam panować nad swoim ciałem, które wybuchało spazmatycznym śmiechem. Warto zwrócić uwagę na fabułę, na prawdę ciekawa, aktorzy, oni pokonali samych siebie. Uwielbiam Owena za rolę m. in "Rycerzy z Szanghaju", Jennifer za to, że jest bohaterką jednego z moich ulubionych seriali "Przyjaciele" i mimo, że nie lubiłam jej jako Rachel, to zawsze podziwiałam jej talent aktorski, tutaj zaprezentowała nam go w całej swojej krasie. Aktorzy stworzeni do komedii!
Film dzisiaj się nie sprzeda, jeśli nie będzie łączył różnych gatunków. Taki mishmash to podstawa.
Komedia + dramat, mieszanka wybuchowa, ale jestem pewna, że widzieliście to już nie raz, jak nie tu, to gdzieś indziej. W dzisiejszym świecie, żeby wymyślić coś nowego trzeba mieć mózg jak Einstein i Tolkien, same zdolności nie wystarczą, ogromna wyobraźnia to dopiero bilet do świata wynalazków.
Komedia + dramat, mieszanka wybuchowa, ale jestem pewna, że widzieliście to już nie raz, jak nie tu, to gdzieś indziej. W dzisiejszym świecie, żeby wymyślić coś nowego trzeba mieć mózg jak Einstein i Tolkien, same zdolności nie wystarczą, ogromna wyobraźnia to dopiero bilet do świata wynalazków.
Poryczałam się, poryczałam się jak bóbr i chociaż w ten piękny, piątkowy wieczór, przyjechałam do rodzinki po całym tygodniu zmagań ze studiami, kłopotami, wrednymi facetami (haha żartuje, nie mam żadnych uprzedzeń, ani nic z tych rzeczy), to mimo, że film oglądałam już drugi raz, wywarł na mnie te same emocje, tak silne i to doceniam. Rzadko piszę o filmach, widocznie te, które oglądałam, nie są tego warte, ale ten jest i Wam go polecam.
źródło |
Postać psa odgrywa tutaj ważną rolę, ale bez obaw, to nie film w stylu;
-Co tam u ciebie Reks?
-A no dobrze, właśnie zjadłem kość.
-A no dobrze, właśnie zjadłem kość.
Tutaj pies to pies, żadnych nadnaturalnych zdolności, nie gada, nie lata i nie uratuje żadnej, czystej maści, suczki. Może jest trochę nadpobudliwy, ale to się zdarza, znam to z autopsji. W sumie ostatnio przedstawiałam Wam mojego psiaka. No właśnie...
Koniec końców, polecam Wam tą komedię. Jedna z lepszych, które oglądałam, a wiele ich nie było. Historia piękna, multum scen, które rozłożą Was na łopatki, niech Wasze mięśnie brzucha trochę popracuję, a wyjdzie Wam to na zdrowie!
Myślę, że film mogę polecić każdemu, bo pierwszy raz oglądałam go z bratem, on się nie poryczał... Faceci! Oni przecież muszą udawać twardzieli, bo stracili by honor, ale w każdym razie, z filmu był zadowolony, a on jest jeszcze bardziej wybredny niż ja.
Nie ma tutaj scen, których widzieć nie powinny starsze dzieciaki, ale nie rozczarują się też kobiety lubiące romantyczne momenty, za wiele ich nie ma, no ale zawsze coś, w końcu to komedia, więc jeśli dbacie o płaski brzuszek!, a podobno śmiech jest lepszy niż wszystkie ćwiczenia z Chodakowską, to oglądać!
Nie ma tutaj scen, których widzieć nie powinny starsze dzieciaki, ale nie rozczarują się też kobiety lubiące romantyczne momenty, za wiele ich nie ma, no ale zawsze coś, w końcu to komedia, więc jeśli dbacie o płaski brzuszek!, a podobno śmiech jest lepszy niż wszystkie ćwiczenia z Chodakowską, to oglądać!
Tak, więc, lubicie komedie?
Bo ja tak! (uzasadnienie - nie wszystko, co nazywa się komedią tak na prawdę nią jest)
:D
Wybiera się ktoś na Targi książki?
Ja jak zwieję z zajęć, to będę w piątek! Już się nie mogę doczekać <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde pozostawione słówko :D