Gatunek: obyczajowa
I wydanie: 2004 jako Na końcu tęczy
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Akurat
Ekranizacja: tak jako Love, Rosie
Często powtarzamy, jestem już na to za stara, gdzie ja, przecież tu są same dzieci, no co Ty, już za późno i wyobraźcie sobie, że każde z tych zdań to tylko wierutne kłamstwo. Tak właśnie tłumaczymy swoją niechęć, lęk przed ryzykiem, pośmiewiskiem, nieśmiałość, strach przed zaczynaniem na nowo. Każdy początek jest trudny, czytałam ostatnio pewien cytat, który porównywał nowe początki do cofnięcie się z pozycji mistrza do ucznia, jakże trafne spostrzeżenie. Taki restart to dla nas zagrożenie, niesie ze sobą ryzyko, bo w końcu możemy sobie nie poradzić, na szali stawiamy wszystko co mamy, z drugiej strony jest jedna wielka niewiadoma. Podobno ryzykują tylko głupcy, ale kiedy jest dużo do wygrania, to chyba warto czasem stracić rozsądek.
Prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko. Prawdziwa miłość pokona największe przeszkody. Tylko skąd wiedzieć, czy uczucie, które nas łączy to właśnie to, o czym przez wieki pisali poeci. To podobno się czuje, tak powie babcia, której doświadczenie jest nie do podważenia. Jednak zawsze pozostaje ta niepewność, bo każda sytuacja jest inna, każdy człowiek to zupełnie różna osoba, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie istnieją magiczne motylki w brzuchu, miłość od pierwszego wejrzenia i niewytłumaczalny dotyk, po którym wiesz, że to jest ta osoba. Filmy sprawiły, że szukamy czegoś, co nie istnieje. Miłość buduje się przez lata, tą trwałą, prawdziwą. Nie twierdzę, że nie można się zakochać w kimś po bardzo krótkim czasie, ale jest to raczej tylko zauroczenie bez fundamentów, zdarza się, że może być trwałe, ale żeby stworzyć coś prawdziwego, potrzeba czasu, wspólnych doświadczeń i przeżyć, bo to one łączą ludzi.
źródło |
Czy siła przyjaźni Rosie i Alexa przezwycięży tysiące kilometrów? Czy lata rozłąki nie zmienią uczuć, którymi siebie darzą?
"Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o
tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To
jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często
łamie nam serce."
Książka Love, Rosie może być znana niektórym pod innym tytułem, a mianowicie Na końcu tęczy. Jest to druga powieść Cecelie Ahern, zaraz po P.S. Kocham Cię, którym zadebiutowała na szeroką skalę. Irlandzka pisarka ujęła swoich czytelników prostotą, aczkolwiek ogromną spostrzegawczością i ciepłem swoich powieści. Love, Rosie dzieli te cechy z innymi książkami autorki, ale też daje coś, co ją wyróżnia. Jest to powieść epistolarna, składająca się tylko i wyłącznie z listów, wiadomości z chatów internetowych itp. Nie jestem zwolenniczką tej formy, co też przysłużyło mi się lekkim stanem nerwicowym, tym bardziej, że nie mogłam przerwać czytania. Ta książka uzależnia, uwierzcie na słowo.
źródło |
Pełna emocji, to mało powiedziane, czytając mamy ochotę wstrząsnąć bohaterami, zamknąć książkę i uderzyć ich porządnie w głowę. Krzyczymy wewnętrznie, że są głupi i nie rozumiemy ich zachowania, chociaż wiemy, że przecież oni nie są świadomi tego wszystkiego, co my, wszechwiedzący czytelnicy. Na pochwałę zasługuje również fakt, ze bohaterowie nie są perfekcyjni, mają multum wad, ale i zalet. Mimo wszystko trudno ich nie polubić.
"Pozostawiłam więc moją cudowną, inteligentną
rodzinę, zanurzyłam się w ciepłej kąpieli i zaczęłam rozważać
samobójstwo przez utopienie. Potem jednak przypomniałam sobie o
resztkach ciasta czekoladowego w lodówce i wynurzyłam się, nabierając
powietrza w płuca. Dla niektórych rzeczy warto żyć."
Love, Rosie to książka przede wszystkim o dorastaniu. Ukazuje jak człowiek zmienia się od dziecka, aż do dojrzałej dorosłości. Przewrotność losu w naszym życiu, czasem wydaje się śmieszna, tutaj momentami nawet przesadzona, ale może i nasze życie takie jest. W każdym razie nie wiemy, czy nie mijaliśmy swojego ukochanego/ukochanej siedem razy, zanim wydawało nam się, że pierwszy raz się spotkaliśmy, czy nie usiadłeś/aś na tym samym miejscu w tramwaju, które on chwilę wcześniej opuścił. Może ktoś ogląda nas na ogromnym telewizorze i krzyczy, żebyśmy się tylko obrócili, chwilę poczekali, a my jak te osły pędzimy i nie widzimy tego co istotne.
Powieść Ahern to książka, która będzie idealna na depresyjny dzień, poprawiacz humoru i umilacz czasu w jednym. Pozwoli nam spojrzeć na życie z różnych perspektyw. Da trochę do myślenia i zmotywuje do działania, bo i na tym aspekcie Ahern skupiła się dość szczegółowo. Jeśli tylko potrzebujecie kopa do działania, ta książka, będzie dla Was idealna.
Moja ocena:
6,5/10
Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +3,8cm = 32,4/161
2. Najpierw książka, potem film
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde pozostawione słówko :D