czwartek, 30 października 2014

John Green - 19 razy Katherine









            Tytuł oryginału: An Abundance of Katherines
            Gatunek: young adult
            I wydanie: 2006
            Ilość stron: 303
            Ekranizacja: nie







"Mamy trzydzieści dwa zęby. Po pewnym czasie miażdżenie każdego kolejnego zęba być może staje się powtarzalne, nawet nudne. Ale nigdy nie przestaje boleć."


Ta książka jest jak powyższy cytat, prosta, prawdziwa, wnikliwa i pełna głębi. Gdybyśmy starali się zamknąć oczy na inne wymiary i czytać ją dosłownie, wysunęlibyśmy wnioski, że jest to zabawna, trochę mało wiarygodna powieść o nastolatkach. Jednak książki Greena mają to w sobie, że pod powłoką błahości, ukrywają głębię, wielopłaszczyznową, każdy może odbierać je inaczej, choć widzi wspólne przesłanie.

Colin Singleton to cudowne dziecko, od urodzenia obdarzone niezwykłą inteligencją. Robi wszystko, żeby zostać geniuszem, jednak w dążeniu do sukcesu gubi coś niezwykle ważnego, a mianowicie siebie. Zapomina, co go cieszy, co sprawia, że pragnie coś osiągnąć, a zdaje sobie o tym sprawę dopiero, kiedy po zerwaniu z Katherine, wyrusza w podróż.
Z tym imieniem wi
ążę się całkiem zabawna historia, bo właśnie nasz drogi Colin już po raz dziewiętnasty, zostaje porzucony przez dziewczynę o imieniu Katherine i to nie jest tak, że specjalnie skazuje się na imienniczki swojej pierwszej dziewczyny, on je po prostu spotyka i się zakochuje. Później zostaje porzucony, a jeszcze później opracowuje "Teoremat o zasadzie przewidywalności Katherine"...

Kiedyś, gdzieś przeczytałam, że  Green pisze o nastolatkach, ale nie tylko dla nich. Podpisuję się pod tym zdaniem całą sobą. Uniwersalne prawdy, zawarte między wersami jak sama nazwa wskazuje są pożywieniem dla każdego człowieka. Samotność, porzucenie, przyjaźń, miłość, odnajdywanie siebie. To dotyczy zaledwie istot takich jak Ty i ja.
"19 razy Katherine" to mądra książka i nie mówię tego, kierując się wszystkimi ciekawostkami, którymi uraczył nas główny bohater, ani nawet wszystkimi analizami matematycznymi, które w gruncie rzeczy niemiłosiernie mnie nudziły, powieść zasłużyła sobie na miano nie tyle ciekawej, czy intrygującej, co inteligentnej, dzięki swej złożoności i jeśli tylko otworzysz swój umysł i nieco się skupisz, dostrzeżesz piękno historii o Colinie i jego dziewiętnastu dziewczynach, a zapewniam Cię, nie jest to trudne, bo jeśli ja zdołałam zachwycać się w tramwajach pełnych ludzi, na wykładzie, wyłapując drugim uchem ważne informacje, to zapewniam Cię, jest to bajecznie proste, tym lepiej, bo mogę książkę polecić każdemu.


"Ale temu uśmiechowi nie można było się oprzeć. Ten uśmiech mógłby wygrywać wojny i leczyć raka."

Słodko-gorzka powieść, która zachwyci nas swoim humorem, czasem niezbyt przystępnym dla każdego czytelnika. Powiem tyle, ksiądz na religii nie byłby zadowolony z pewnych cytatów! Nie ma tam jednak nic obraźliwego, ani odrażającego.
Bohaterowie są dobrze skonstruowani, choć nie mogę niestety powiedzieć, że mi jakoś szczególnie przypadli do gustu. Colin trochę mnie denerwował, był za mało wyrazisty i robił z siebie ofiarę, narzekał jak stara baba! Hassan, niesamowicie pozytywna postać, przyjaciel głównego bohatera, który zasługuje na ukłon.
J
ęzyk przystępny, czyta się, a właściwie płynie po kartkach.

"Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcisz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość."

Na ko
ńcu języka mam słowo: porównanie i choć nie powinnam tego robić, dzisiaj mojemu małemu, wewnętrznemu buntownikowi, pozwolę trochę sobie poszaleć i napiszę Wam kilka słów o tym jak ta powieść wypada przy jakże niesamowitej książce, która Greenowi przyniosła światową sławę, "Gwiazd naszych wina". Otóż jak można się domyśleć, światła reflektorów pozostaną tam gdzie były, zwrócone w stronę historii dziewczyny chorej na raka. Tutaj brakowało mi emocji, z którymi zdążyłam już utożsamić nazwisko autora. Za dużo matematyki i wtrącenia, przypisy, pana Greena czy choćby tłumacza, nie zawsze były tak zabawne. Jednak mimo, że książki są podobne, to fabuła jest całkiem inna, sposób pisania ten sam, okładka podobna(co jest ogromnym plusem), ale historie różnią się całkowicie, dzięki czemu nie możemy liczyć na przewidywalność.

Ksi
ążka mimo, że jest nieco słabsza od swojej, osławionej, starszej siostry, myślę, a nawet jestem pewna, że jest warta przeczytania. Ta nieco karykaturalna powieść, zachwyca swoją głębią i ukazuje nam wiele wartości. Polecam każdemu bez względu na wiek, a ja znikam coś zjeść, bo jakby to Hassan powiedział: "Jestem głodniejszy niż dzieciak trzeciego dnia na turnusie odchudzającym.".

Moja ocena:
6,5/10
 Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
+2,3cm = 105,1/160
2. Gatunkowy miesięcznik- literatura młodzieżowa


 Z okazji 31.10 - HALLOWEENOWY PORADNIK na mojej stronce na FB - link w pasku bocznym, zapraszam!
Za kilka dni post z relacjami z Targów Książki!
A teraz to już serio znikam coś zjeść i do łóżeczka. Okropna pogoda, grypa, ale za to trochę czasu na czytanie się zrobiło. Do zobaczenia! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każde pozostawione słówko :D